Komentator wydawanej w Monachium opiniotwórczej gazety podkreśla na wstępie, że przeciwko wprowadzeniu euroobligacji istnieje wiele poważnych argumentów. Posługiwać się nimi w debacie może jednak tylko ten, kto w niej uczestniczy, a nie ten, kto usiłuje ten temat po prostu przemilczeć. Jeżeli coraz więcej krajów sąsiadujących z Niemcami domaga się euroobligacji, to polityczny rozsądek podpowiada, by rozmawiać o tym z Francją i Włochami, zamiast dyskusję na ten temat ignorować - czytamy w komentarzu.
"SZ" przypomina w tym kontekście niedawną wypowiedź polityka FDP, byłego ministra gospodarki Rainera Bruederle, że euroobligacje obecnie to "bzdura", "odsetkowy socjalizm". Lepiej już od razu "podarować alkoholikowi skrzynkę whisky" - czytuje gazeta Bruederle.
Zdaniem "SZ" wymagać od Niemiec zgody na "wspólnotę odpowiedzialności" (za długi), co oznaczałoby dla Berlina wyższy koszt obsługi długów, można tylko wtedy, gdy inne kraje zobowiążą się do dyscypliny budżetowej. "Zwalczanie paktu fiskalnego UE, jak czyni to (prezydent Francji) Hollande, i równoczesne domaganie się euroobligacji, nie jest spójnym postępowaniem" - ocenia "SZ", i dodaje: "Kto chce euroobligacji, ten musi być gotowy do stopniowego przekazywania suwerenności w sprawie wydatków i wpływów swego państwa strukturom unijnym". To oznacza, że francuscy podatnicy mogą któregoś dnia dostać rachunek za finansowane z kredytów obniżki podatków w Grecji - ostrzega gazeta. Chyba nawet Hollande nie chciałby tego - czytamy.
"SZ" zauważa, że euroobligacje uwolniłyby kraje trapione kryzysem od presji przeprowadzenia bolesnych lecz koniecznych reform strukturalnych. "Inaczej mówiąc: euroobligacje nie zlikwidują zawirowań, lecz - wręcz przeciwnie - przedłużą je"
Zdaniem komentatora euroobligacje powinny pojawić się "na zakończenie dalszego procesu integracji europejskiej". Ich wprowadzenie byłoby wtedy jak najbardziej słuszne.
"Sueddeutsche Zeitung postuluje, by kanclerz Angela Merkel wysłała sygnał do innych stolic europejskich, że "Niemcy są gotowe do rozmów, jeżeli kolejność kroków będzie prawidłowa". "Pojawiający się coraz częściej zarzut, że Merkel blokuje (rozmowy o euroobligacjach), stałby się wtedy bezprzedmiotowy" - czytamy w konkluzji komentarza.