Sondaż wykazał, że jedynie 8 proc. mieszkających w sąsiedztwie farm wiatrowych Polaków uważa, że mają one negatywny wpływ na zdrowie; aż 78 proc. badanych przyznało, że nie dostrzega negatywnych skutków zdrowotnych działania pobliskich elektrowni wiatrowych. Badanie dotyczące społecznej akceptacji dla elektrowni wiatrowych przeprowadziła firma badawcza Millward Brown SMG/KRC na zlecenie spółki Eolfi Polska, która realizuje projekty farm wiatrowych zlokalizowanych w różnych częściach kraju. Wyniki sondażu przestawiono na środowej konferencji prasowej.
Sondaż przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich w kwietniu na grupie 310 respondentów w wieku od 18 do 70 lat mieszkających w pobliżu farm wiatrowych. Pod uwagę wzięto sąsiedztwo 20 farm działających w różnych miejscach Polski.
Większość mieszkańców ponownie byłaby za budową inwestycji w swojej okolicy, tylko 17 proc. z nich nie poparłoby decyzji o budowie farmy wiatrowej. Z badania wynika, że mieszkańcy dostrzegają również korzyści z lokalizacji takiej inwestycji w ich sąsiedztwie. Wśród jej najbardziej pożądanych skutków wymieniali obniżenie cen energii, poprawę lokalnej infrastruktury drogowo-komunalnej oraz wzrost dochodów gminy.
73 proc. osób mieszkających w bezpośredniej okolicy wiatraków przyznało, że budowa farmy wiatrowej spełniła ich oczekiwania w związku z korzyściami dla środowiska wynikającymi z produkcji ekologicznej energii. 2/3 spośród tych, którzy spodziewali się zwiększenia atrakcyjności turystycznej okolicy, uznała, że budowa farmy wiatrowej wpłynęła korzystnie na walory turystyczne ich gminy. Mieszkańcy słabo oceniają za to spełnienie się swych oczekiwań lokalnego obniżenia cen energii - tylko 6 proc. z nich jest usatysfakcjonowanych cenami prądu po powstaniu elektrowni.
Z badania wynika, że 1/3 mieszkańców miała obawy przed uruchomieniem farmy wiatrowej, a wśród najczęściej wymienianych respondenci wskazywali: hałas (70 proc. respondentów), negatywny wpływ na zdrowie (49 proc. respondentów) oraz pogorszenie komfortu życia (32 proc. respondentów).
Według Bożeny Mroczek z Zakładu Zdrowia Publicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, która brała udział w konferencji, argumenty zdrowotne, podnoszone przez mieszkańców protestujących przeciwko lokalizacji wiatraków w ich sąsiedztwie nie mają uzasadnienia.
"Ludzie mieszkający w pobliżu farm wiatrowych mogą czuć się źle, jednak wynika to najczęściej z efektu NIMBY (skrót od angielskich słów "nie na moim podwórku" - PAP). Objawy takie jak rozdrażnienie, spadek koncentracji uwagi czy problemy ze snem mogą występować, jednak przeważnie są bardziej efektem braku akceptacji i negatywnego nastawienia do farmy, niż uciążliwości samego hałasu" - tłumaczyła Mroczek.
"Wyniki badań obalają najczęściej przytaczane stereotypy na temat energetyki wiatrowej (...). Społeczna akceptacja to jeden z istotnych, jak nie najważniejszych czynników rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce i realizacji celów, które narzuca nam UE do 2020 roku" - podsumował dyrektor ds. rozwoju Eolfi Polska Radosław Sałaciński.
Dyrektywy UE nakładają na Polskę wymóg wzrostu do roku 2020 udziału energii pozyskiwanej z odnawialnych źródeł w bilansie energetycznym do co najmniej 20 proc. Według Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej pod koniec 2011 krajowe farmy wiatrowe miały łączną moc 1616 MW. Aby spełnić wymogi UE moc siłowni dających energię z odnawialnych źródeł musi wzrosnąć przynajmniej czterokrotnie.