"Szybkie uzdrowienie konkurencji z korzyścią dla użytkowników (internetu) jest zawsze lepsze od długiego postępowania, chociaż te ostatnie okazują się czasem niezbędne" - powiedział Almunia, uzasadniając decyzję Komisji Europejskiej.
"Daję dziś Google'owi szansę"
Dodał, że firma Google wielokrotnie wyrażała "chęć omówienia zastrzeżeń KE bez konieczności angażowania się w postępowanie sporne". "Dlatego daję dziś Google'owi szansę przedstawienia środków naprawczych, w odpowiedzi na zastrzeżenia, które do tej pory wskazaliśmy" - poinformował. KE oczekuje propozycji w ciągu najbliższych tygodni; potem pakiet działań naprawczych mieliby finalizować urzędnicy Komisji wraz z przedstawicielami firmy.
To pozwoliłoby rozwiązać kwestie sporne na drodze innej niż formalne postępowanie prowadzące do decyzji o nałożeniu kary i dopiero wtedy do zastosowania środków zaradczych. Tym samym KE może uniknąć ciągnącego się latami sporu, takiego jak np. w przypadku firmy Microsoft, który zakończył się nałożeniem na spółkę rekordowej kary 899 mln euro w 2008 r.
Komisja Europejska w listopadzie 2010 r. wszczęła wobec Google'a postępowanie antymonopolowe w związku ze skargami konkurentów koncernu, że nadużywa on swej dominującej pozycji na rynku. Od tego czasu wpływały kolejne skargi, a po rozważeniu wszystkich KE sformułowała cztery zastrzeżenia - powiedział Almunia.
Po pierwsze, wśród rezultatów wyszukiwania Google umieszcza linki do własnych wyspecjalizowanych wyszukiwarek (tzw. wyszukiwarek wertykalnych) i pozycjonuje je inaczej niż wyszukiwarki konkurentów. "Obawiamy się, że może to skutkować preferencyjnym traktowaniem (usług Google'a) kosztem usług konkurentów" - oświadczył Almunia.
Po drugie, KE jest zaniepokojona możliwością kopiowania przez Google'a treści z wyszukiwarek wertykalnych konkurentów i używania ich we własnych ofertach. "Google może kopiować oryginalne treści ze stron swoich konkurentów, takie jak opinie użytkowników (o produktach), i używać ich na własnych stronach bez pozwolenia" - podkreślił komisarz. W ten sposób koncern może korzystać z inwestycji konkurentów i zniechęcać ich do tworzenia oryginalnych treści, na czym tracą klienci", ponieważ "takie praktyki mogą wpływać na jakość stron (zamieszczających opinie) np. o podróżach czy restauracjach" - dodał.
Google ma blisko 80 proc. udziału w rynku tzw. reklam wyszukiwarkowych
Po trzecie, Komisja ma zastrzeżenia do umów, jakie Google zawiera z firmami w sprawie reklam, które pojawiają się jako wyniki wyszukiwania. "Umowy te prowadzą de facto do wyłączności (...), blokując dostęp konkurencyjnych dostawców usług (do użytkowników internetu)" - argumentuje KE. Google ma blisko 80 proc. udziału w rynku tzw. reklam wyszukiwarkowych i jest oskarżany przez konkurentów o to, że rozbudowuje ten segment dzięki swej czołowej pozycji na rynku samych wyszukiwarek. Ponadto KE wskazuje, że do utrzymania dominacji na tym rynku Google może wykorzystywać ograniczenia, jakie nakłada w kontraktach na dostawców oprogramowania.
Jak napisał niedawno tygodnik "European Voice", zażalenie na Google złożyły m.in. dwa portale turystyczne: Expedia i Tripadvisor. Google rozwinął własne usługi wyszukiwania lotów, co - ich zdaniem - wypycha je z rynku. Expedia twierdzi, że zachowanie internetowego giganta zakłóca konkurencję i szkodzi konsumentom. Według gazety zażalenia dotyczą pozycjonowania rezultatów wyszukiwania. Google odpiera zarzuty o preferencyjne pozycjonowanie własnych stron, twierdząc, że dostępność rezultatów wyszukiwania zależy jedynie od stopnia adekwatności wyniku względem zapytania.
Postępowanie KE to niejedyny problem Google'a w Europie. W połowie marca francuski urząd ochrony danych osobowych CNIL (Commission Nationale de l'Informatique) zwrócił się do firmy z pytaniami w sprawie nowej polityki prywatności. CNIL, który bada planowane zmiany w imieniu urzędów ochrony danych ze wszystkich 27 państw UE, chce wiedzieć, co Google zamierza robić z gromadzonymi danymi użytkowników, jak długo będą one magazynowane i czy będą powiązane z prawdziwą tożsamością danej osoby. Już wcześniej francuski regulator wyrażał "poważne wątpliwości" co do zgodności proponowanych przez Google zmian z europejskim prawem.