Kolejne wybory w Grecji będą referendum na temat miejsca Grecji w strefie euro, a inwestorzy obawiają się, że radykalnie lewicowa i antyreformatorska partia SYRIZA, która w wyborach 6 maja uzyskała drugie miejsce, zdobędzie jeszcze więcej głosów.
Jeżeli w Grecji powstanie rząd, który odrzuci zobowiązania państwa wobec zagranicznych kredytodawców, mogą oni nie wypłacić Atenom następnej transzy pakietu pomocowego, który dotąd ratował kraj przed bankructwem. Wykluczenie Grecji ze strefy euro może się okazać nieuchronne - wyjaśnia AP.
Obawa o grecki efekt domina
Pesymizm rynków wynika z obawy o stabilność całej strefy euro; ewentualne bankructwo Grecji może wywołać efekt zarazy i sprawić, że kryzys zadłużenia i zbyt wysoka rentowność państwowych obligacji pogrążą kolejne zagrożone państwa.
W środę kurs euro do dolara spadł do najniższego poziomu od czterech miesięcy i wynosił 1,27 dol.
Notowania akcji postrzeganych jako bardziej ryzykowne aktywa spadały w środę od początku sesji na giełdach europejskich, a w Atenach spadki były bliskie poziomu najniższego od 20 lat.
Główny brytyjski indeks FTSE 100 spadł o blisko 1 proc. do 5381 pkt, a niemiecki wskaźnik DAX stracił nieco więcej i spadł do poziomu 6338 pkt. Francuski indeks CAC-40 stracił 0,1 proc., schodząc do 3037 pkt.
Oprocentowanie obligacji Hiszpanii i Włoch w górę
Rosło oprocentowanie papierów dłużnych Hiszpanii i Włoch, głównie ze względu na obawy przed efektem zarazy. Jeśli Grecja wyjdzie ze strefy euro, powstanie precedens, a sytuacja może się powtórzyć w innych krajach obciążonych zadłużeniem publicznym.
Rentowność 10-letnich obligacji hiszpańskich wzrosła do 6,33 proc., a włoskich - do 5,85 proc. Taki poziom oprocentowania jest wciąż niebezpiecznie bliski krytycznego poziomu 7 proc. Uważa się, że przy takiej rentowności obsługa długu staje się na dłuższą metę niemożliwa.
"Uwaga inwestorów skupi się teraz na ryzyku zarażenia greckim kryzysem innych zagrożonych krajów strefy euro" - poinformowali ekonomiści banku Credit Agricole.
Niepokój na rynków papierów dłużnych sprawił, że spread, czyli różnica w rentowności 10-letnich obligacji hiszpańskich i niemieckich, sięgnął w środę w pewnym momencie 500 pkt bazowych (spadła potem do 480 pkt) i była najwyższa od 1999 roku, czyli odkąd wprowadzono wspólną walutę.
Według hiszpańskich ekspertów wysokość spreadu przekroczyła tym samym niebezpieczną barierę psychologiczną.
"Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej konieczne jest, aby Europejski Bank Centralny - jedyna instytucja, w której mocy jest ustabilizowanie rynków długu - zainterweniował, kupując obligacje, nie tylko hiszpańskie, ale również włoskie (...) W przeciwnym razie strefa euro może się rozpaść" - powiedział szef madryckiej firmy konsultingowej AFI, Emilio Ontiveros.
Grecy panicznie wycofują depozyty
W Grecji bankierzy usiłują zapobiec panice i masowej likwidacji depozytów w greckich bankach. Kapitał ucieka jednak z kraju, a w ostatnich dniach Grecy wyciągnęli ze swych kont setki milionów euro. W poniedziałek prezydent Grecji Karolos Papulias poinformował przywódców najważniejszych partii, że według danych zebranych przez bank centralny klienci wycofali z banków co najmniej 700 mln euro, a po dodaniu zamian obligacji na niemieckie bundy - z banków odpłynęło około 800 mln euro.
Powołując się na nieoficjalne źródła bankowe, Reuters podał, że we wtorek Grecy wycofali z banków podobne sumy.
Niepokój dosięgnął nawet giełd azjatyckich, na których odnotowano duże spadki; japoński indeks Nikkei 225 spadł o 1,1 proc., a Hang Seng - indeks Hongkongu - o 3,2 proc.
W USA optymizm giełdy - po otwarciu sesji - podtrzymywały dobre dane dotyczące amerykańskiej gospodarki, ale nastrój na Wall Street popsuła informacja o nowych wyborach w Grecji i w trakcie sesji nie następowały spodziewane wzrosty - podała agencja AP.
Sondaże wskazują, że kolejne wybory w Grecji nie przełamią impasu, lecz raczej umocnią partie skrajnie lewicowe, przeciwne oszczędnościom, których od Grecji domagają się MFW, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny w zamian za pomoc finansową.