Źródła unijne mówią zaś, że Grecja może dostać więcej czasu od UE na przeprowadzenie reform.
"Zmiana zobowiązań podjętych przez Grecję i 16 pozostałych państw strefy euro oraz ich parlamenty (które ratyfikowały pakiety pomocy - PAP) jest wykluczona" - powiedział Barroso na konferencji prasowej. Podkreślił, że w zamian za reformy przyjęty program oferuje Grecji solidarność i dostęp do finansowania, którego nie miałaby w innych okolicznościach. "Grecja musi respektować zobowiązania, nie ma alternatywy" - powtórzył.
Zapewnił, że KE zdaje sobie sprawę z wysiłków i poświęceń greckiego społeczeństwa, ale konieczność ich ponoszenia "to rezultat prowadzonej wcześniej polityki". "Jesteśmy otwarci na wypracowanie nowych środków wspierających wzrost, by pomóc Grecji w realizacji programu" - obiecał Grekom.
Zdaniem Barroso kolejne, zapowiedziane na 17 czerwca wybory parlamentarne w Grecji będą "historyczne" i kluczowe dla przyszłości kraju.
"Grecy muszą być w pełni poinformowani o konsekwencjach swego wyboru. Uszanujemy wynik wyborów, ale Grecy muszą wiedzieć, że w strefie euro jest oprócz nich jeszcze 16 innych demokracji (państw)", które chcą, by Grecja szanowała swe zobowiązania - powiedział Barroso. Grecja jest częścią "naszej rodziny" - podkreślił - i KE tak jak dotychczas będzie robić wszystko co w jej mocy, by w niej pozostała, "ale ostateczna odpowiedź w tej sprawie musi przyjść z Grecji".
Źródła unijne powiedziały w środę, że 23 maja na nieformalnym szczycie przywódców UE Grecja otrzyma "mieszany" przekaz. Z jednej strony UE powie, że jeżeli nowy rząd Grecji odrzuci uzgodniony przez poprzedników program reform, to konsekwencją może być wyjście kraju ze strefy euro. "Jeśli powstanie rząd złożony z partii przeciwnych oszczędnościom, ale jednocześnie chcących, by Grecja pozostała w strefie euro, to Unia będzie wywierać presję, by wybrały albo jedno, albo drugie" - powiedziały źródła na spotkaniu z grupą dziennikarzy.
Ale jednocześnie, według tych źródeł, Ateny dostaną na szczycie niewielką zachętę - najpewniej obietnicę "zwolnienia tempa reform". Ta obietnica - dodały źródła - nie będzie zawarta we wnioskach ze szczytu, lecz zostanie ogłoszona ustnie po spotkaniu. Źródła zastrzegły, że nie ma mowy o zwiększaniu pomocy finansowej dla Grecji, bo ta "już jest ogromna" i na większą nie zgodzą się państwa strefy euro.
Rzecznik prezydenta Grecji ogłosił we wtorek, że w kraju odbędą się ponowne wybory parlamentarne, gdyż nie udało się stworzyć koalicji rządzącej po wyborach z 6 maja. Ok. 70 proc. głosów dostały w nich w sumie partie sprzeciwiające się pakietowi ostrych reform i oszczędności wynegocjowanemu z UE i Międzynarodowym Funduszem Walutowym w zamian za pomoc finansową (około 240 mld euro do 2014 roku).
Nie wiadomo jednak, czy nowe wybory przyniosą wyjście z impasu politycznego, który spowodował, że od kilku dni nasilają się obawy i groźby polityków UE dotyczące wyjścia Grecji z eurolandu. Niektóre sondaże pokazują, że w ponownych wyborach jeszcze bardziej umocni się lewicowa SYRIZA, która 6 maja zajęła drugie miejsce, niewiele ustępując konserwatystom, ale odmówiła koalicji z konserwatywną Nową Demokracją i socjalistycznym PASOK-iem, które negocjowały z UE i MFW warunki pomocy. Lider Syrizy Aleksis Cipras deklaruje, że jest za pozostaniem kraju w UE i strefie euro, ale domaga się renegocjacji planu pomocowego i reform dla Grecji.
Barroso przypomniał też, że KE przygotowała na szczyt 23 maja w Brukseli propozycje mające wspierać wzrost gospodarczy w UE. Są to: wzmocnienie o 10 mld euro kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego, emisja wspólnych obligacji na finansowanie infrastruktury, które Barroso zaproponował już rok temu, oraz lepsze wykorzystywanie funduszy unijnych.
Jednak najbardziej "konkretną" propozycją KE na rzecz wzrostu jest - jego zdaniem - propozycja w sprawie nowego, wieloletniego budżetu Unii na lata 2014-20, który skupia się na inwestycjach, m.in. w infrastrukturze, badaniach czy energii. Apelując do przywódców o zgodę na ambitny budżet UE, Portugalczyk podkreślił, że "będzie to oznaka prawdziwej woli do inwestowania we wzrost".
Presję na przyjęcie przez UE "paktu wsparcia wzrostu" wywiera nowy prezydent Francji Francois Hollande, dla którego szczyt 23 maja będzie premierą na arenie europejskiej. Hollande zapowiedział podczas kampanii, że jeśli wygra wybory, nie ratyfikuje w obecnym kształcie paktu fiskalnego wymuszającego dyscyplinę finansową. Domaga się, by do dokumentu przyjętego przez 25 państw UE (bez Czech i Wielkiej Brytanii) dodać część dotyczącą wzrostu.