Ustawa o paszach z 2006 roku zakazuje stosowania pasz genetycznie modyfikowanych. Jednak ze względu na zbyt małą krajową produkcję roślin białkowych, wprowadzono memorandum na ten zakaz; zgodnie z nim do końca tego roku można karmić zwierzęta paszami GMO. Na razie nie rozpoczęto prac nad nowelizacją ustawy, która przedłuży okres memorandum.
Analitycy BGŻ w raporcie pt. "Wpływ wdrożenia zakazu stosowania GMO w żywieniu zwierząt na sektor żywca w Polsce" informują, że w ostatnich latach produkcja surowców wysokobiałkowych w naszym kraju była w granicach 1,5-1,6 mln t, natomiast ich zużycie kształtowało się na poziomie ok. 3,5-3,6 mln ton. Podstawowym komponentem pasz jest śruta sojowa GMO, którą Polska importuje z Argentyny w ilości około 1,8-2 mln ton rocznie.
Według badań przeprowadzonych przez Instytut Zootechniki w Krakowie, możliwości zamiany śruty sojowej GMO, jako źródła białka w żywieniu zwierząt jest ograniczone, bowiem dwie trzecie pasz to pasze dla drobiu, z których soję - ze względu żywieniowych - jest trudno wyeliminować. Podobnie jest w przypadku żywienia świń, szczególnie prosiąt i warchlaków.
Jak zauważają analitycy BGŻ, z badań Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarski Żywnościowej wynika, że obecnie żaden z liczących się producentów pasz przemysłowych nie stosuje w mieszankach śruty sojowej pochodzącej z nasion niemodyfikowanych genetycznie.
Śruta sojowa niemodyfikowana w 2011 r. przeciętnie była droższa o 20-25 proc. od śruty genetycznie modyfikowanej. Eksperci zwracają uwagę, że gdyby w Polsce zaczął obowiązywać zakaz stosowania pasz GMO, to śruta bez GMO podrożałaby o 30-50 proc.
Z różnych wyliczeń wynika, że udział kosztów pasz treściwych w całkowitych kosztach produkcji waha się pomiędzy 55 a 70 proc. w przypadku trzody chlewnej, 61 a 67 proc. - kurcząt, 65 a 70 proc. - indyków, 70 a 78 proc. - jaj.
"Ta wyższa cena śruty wolnej od GMO z różną siłą przełoży się na wzrost kosztów produkcji żywca i jaj. Szacujemy, że taki wzrost kosztu zakupu śruty sojowej, bez możliwości zastąpienia jej innymi surowcami, spowodowałby wzrost całkowitych kosztów produkcji od 3 do 12 proc. w przypadku trzody chlewnej, poprzez 4-15 proc. w przypadku kurcząt brojlerów i indyków, do 5-18 proc. w przypadku produkcji jaj spożywczych" - napisano w raporcie.
W ocenie analityków Banku, możliwości przeniesienia tych wyższych kosztów na odbiorców są bardzo ograniczone. Gdyby krajowi producenci chcieli znacząco podnieść ceny, miejsce ich produktów szybko zajmą towary tańsze wyprodukowane przy użyciu pasz GMO.
Według BGŻ, ewentualny wzrost kosztów o 10 i więcej procent pociągnie za sobą w optymistycznym wariancie znaczące zmniejszenie zysku, a w pesymistycznym - dużą stratę. Niezależnie od wariantu, gdyby koszty wzrosły znacząco, to można spodziewać się znacznego obniżenia skali krajowej produkcji. Prawdopodobnie w największym stopniu problem ten może dotyczyć średnich i małych gospodarstw.
Analitycy wskazują, że ewentualne utrzymanie zakazu używania pasz GMO nie ochroni konsumentów, gdyż będą oni nadal spożywali mięso z zagranicy wyprodukowane z udziałem takich pasz.