Narodowy Bank Polski osiągnął w 2011 r. 8,6 mld zł zysku, a do znacznego wzrostu wyniku przyczyniło się osłabienie złotego, poinformował prezes NBP Marek Belka. Niemal całość zysku trafi do budżetu państwa, a środki te obniżą dług państwa mniej więcej o 0,5 pkt proc. PKB, dodał.

"To ładny wynik. Gdybym nie grzeszył skromnością, to powiedziałbym, że zawdzięczamy go m.in. dobremu zarządzaniu rezerwami walutowymi i oszczędnościom w wydatkach na własne utrzymanie.

Oczywiście, w osiągnięciu takiego wyniku pomogła słabość złotego na koniec roku" - powiedział Belka w rozmowie z Obserwatorem Finansowym.

Prezes NBP podkreślił, że wynik ten w minimalnym zakresie powstał z rozwiązania części rezerwy na ryzyko kursowe, na skutek jej aktualizacji. Nie ma więc mowy o osłabianiu kapitałów banku centralnego.

Wynik NBP jest liczony zgodnie z zasadami rachunkowości przyjętymi przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP), zgodnymi z zasadami stosowanymi przez Eurosystem. "Wynik NBP jest zdeterminowany po pierwsze przez zmianę kursu walutowego, po drugie rentowność zagranicznych obligacji, po trzecie koszty sterylizacji, po czwarte przez wspomnianą rezerwę.

Słabszy złoty polepsza wynik NBP

Z kolei spadające rentowności zagranicznych obligacji zmniejszają przychody odsetkowe z naszych rezerw walutowych a sterylizacja wielkiej nadpłynności w systemie bankowym zwiększa koszty. Oto z grubsza bilans przychodów i kosztów.

Polityka inwestycyjna powinna być taka, aby rezerwy walutowe były z jednej strony płynne i bezpieczne, ale z drugiej strony przynosiły także satysfakcjonujące dochody" - wyjaśnił Belka.

Pytany o wpływ kursu na wynik, szef banku centralnego wyjaśnił, że gdyby na koniec roku 2011 euro kosztowało nie 4,42 zł, ale np. 4,10 zł, to wynik byłby niższy, ale na pewno nie zerowy. Dla wyniku finansowego NBP punktem odniesienia jest uśredniony koszt, po jakim NBP pozyskał waluty obce. Jest to tak zwany średni koszt zasobu. Jeżeli na koniec roku euro kosztowałoby mniej niż wynosi uśredniony koszt pozyskania waluty, to NBP odnotowałby koszty z tytułu ujemnych różnic kursowych. "Przede wszystkim - NBP nie walczył z kursem złotego, tylko z jego nadmierną fluktuacją.

Celem była stabilizacja, a nie ustalenie konkretnego kursu walutowego. Operacje te nieznacznie, ale jednak poprawiły wynik finansowy NBP" - podkreślił też Belka. W ubiegłym roku NBP podpisał porozumienie z Ministerstwem Finansów o zmianie sposobu stabilizacji nadpłynności, w wyniku którego nadwyżki walutowe sprzedawane były na rynku, a nie w NBP. "Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jak na wynik wpłynęły interwencje walutowe. Z jednej strony, działania te ograniczyły wielkość rezerw walutowych, a więc i przychody z nich osiągane. Z drugiej strony – zmniejszyły koszty sterylizacji. Po części wspomogły też kurs złotego" - poinformował Belka.

Prezes NBP zadeklarował, że 5% z sumy 8,6 mld zł idzie zgodnie z ustawą na fundusz rezerwowy, czyli wzmacnia pozycję kapitałową NBP.

95 proc. zysku NBP, czyli około 8,2 mld zł, zasili budżet państwa

Pieniądze te trafią do budżetu mniej więcej w połowie roku, ale rząd nie może ich wydać na dowolny cel. "Wpłata ta nie może być wykorzystana na dodatkowe wydatki, ale zmniejszy potrzeby pożyczkowe ministra finansów, zatem to nie jest druk pustego pieniądza. Dodajmy, że według standardu ESA95 wszystkie wpłaty z zysku NBP, które są związane ze zmianą wartości aktywów, wynikających głównie ze zmiany kursu złotego, a tu w grę wchodzi taka właśnie sytuacja, są kwalifikowane jako zmniejszenie potrzeb pożyczkowych państwa.

Dzięki zyskowi z NBP o mniej więcej 0,5% produktu krajowego brutto zmniejszy się wielkość długu publicznego Polski" - podkreślił prezes NBP.

W środę NBP poinformował, że zysk netto banku centralnego za 2011 rok, który w 95% zostanie przekazany do tegorocznego budżetu, wyniósł 8,6 mld zł.

W tegorocznym budżecie nie zapisano wpływów z tego tytułu. Zysk netto NBP za 2010 rok, który w 95% został przekazany do budżetu 2011 r. wyniósł 6,5 mld zł, podczas gdy w budżecie zapisano wpływ z tego tytułu na poziomie ok. 1,7 mld zł.