Jak powiedział PAP b. prezes PGNiG Andrzej Lipko, jeżeli z szacunków wynika, że Polska ma ilość gazu łupkowego wystarczającą na 60 lat, to oznacza to istotną zmianę na polskim rynku gazu i oznacza możliwość negocjowania cen czy odejścia w ogóle od importu.
Lipko podkreślił jednak, że nikt nie wypowiada się jeszcze w najważniejszej - jego zdaniem - kwestii, czyli na temat kosztów wydobycia gazu z łupków.
"Odnosimy się tylko do cen gazu w USA, gdzie wynosi ona ok. 100 dol. za 1000 m. sześc., a u nas - ok. 500 dol. To rodzi emocje. Ale najważniejsze są koszty wydobycia i to, czy jest ono ekonomicznie opłacalne. Nikt nie podjął się jeszcze szacunków ceny tego gazu" - podkreślił.
Jeszcze za mało odwiertów
W opinii analityka DI BRE Kamila Kliszcza, rynek realnie będzie brał pod uwagę ten gaz wtedy, gdy pierwsze rezerwy będą potwierdzone. "Czyli wtedy, gdy cykl odwiertów i szczelinowania (chodzi o proces tzw. szczelinowania hydraulicznego za pomocą którego wydobywa sie gaz z łupków - PAP ) będzie zrobiony na większej ilości koncesji, i gdy to będzie w miarę wiarygodna wielkość" - powiedział PAP Kliszcz. By starać się szacować kto i ile na tym zarobi, należy po prostu poczekać na wyniki poszukiwań - dodał.
"Na razie są to jeszcze szacunki, a w tym biznesie trzeba pamiętać, że od szacunków do produkcji droga jest daleka" - podkreślił analityk.
Jego zdaniem, cena gazu z łupków będzie zależeć od wielkości jego zasobów. "Jeśli to nie będą jakieś wielkie ilości, które zmieniają sytuację na rynku, to odniesieniem będą ceny na wolnym rynku niemieckim. Jest jednak za wcześnie by szacować, jakie one będą. Myślę, że spółki, które będą podejmować decyzje co do zagospodarowania tych złóż, na razie będą bazować na cenach z rynku niemieckiego" - zaznaczył.
Mniejsze zasoby też mają znaczenie
Zdaniem b. wiceministra gospodarki, obecnie posła PiS Piotra Naimskiego przedstawiony w środę polsko-amerykański raport, to "bardzo dobra wiadomość", pomimo dużej rozbieżności z pierwotnymi amerykańskim szacunkami.
"Jeżeli na podstawie konkretnych odwiertów ilość wydobywalnego gazu w Polsce to jest ok. 500 mld m. sześć, to oznacza wielką historyczną szansę. Jeśli w Polsce w 2020 r. będzie się wydobywało z naszych złóż dodatkowo 10 mld m sześć. gazu, czyli tyle, ile w tej chwili kupujemy od Rosjan, to dla Polski jest to strategiczna przemiana" - powiedział Naimski.
Ekspert rynku paliwowego, prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora powiedział, że nie jest dla niego zaskoczeniem rozbieżność pomiędzy wcześniejszymi amerykańskimi szacunkami a środowymi szacunkami PIG.
Najwalniejsze - jaka technologia wydobycia
"Te dane, które pokazuje nam Państwowy Instytut Geologiczny, to te same dane, na podstawie których zachodnie koncerny i polskie firmy ubiegały się o koncesje w Ministerstwie Środowiska. (...) Szkoda, że taki raport powstał dopiero teraz. Takie opracowanie powinno powstać w 2007 czy 2008 r." " - powiedział Sikora.
W ocenie Sikory kluczem do opłacalności wydobycia gazu z łupków będzie technologia. "Myślę, że dojście do efektywnego wydobycia gazu z łupków w Polsce, to kwestia 4-5 lat. Wtedy naprawdę oszacujemy zasoby, będziemy wiedzieli, ile będą kosztowały wiercenia, infrastruktura i cała technologia, która musi być zaadaptowana w Polsce z rynku amerykańskiego" - podkreślił.
Państwowy Instytut Geologiczny opublikował w środę raport, z którego wynika, że najbardziej prawdopodobna wielkość zasobów gazu łupkowego w Polsce zawiera się w przedziale od 346 do 768 mld metrów sześciennych.
To około dziesięciokrotnie mniej niż mówiły pierwsze amerykańskie szacunki tych zasobów (5,3 bln m sześc.), ale jednocześnie kilka razy więcej, niż zawierają udokumentowane złoża konwencjonalne (145 mld m sześc.). W raporcie zaznaczono jednocześnie, że maksymalne zasoby gazu łupkowego mogą okazać się wyższe i wynieść do 1,92 bln m sześc.
Przy obecnym rocznym zapotrzebowaniu na gaz ziemny w Polsce (mniej więcej 14,5 mld m. sześc.), oszacowane zasoby wydobywalne gazu ziemnego ze złóż konwencjonalnych oraz niekonwencjonalnych, powinny wystarczyć na zaspokojenie pełnych potrzeb polskiego rynku przez 35-65 lat. Szef PIG Jerzy Nawrocki podkreślił, że środowy dokument należy traktować jako raport otwarcia.