Premie za dziesięcioletnie obligacje rządowe emitowane w złotych obniżyły się dzisiaj do 5,52 proc., najwięcej od października 2010 roku. Premie, które trzeba wyłożyć dodatkowo ponad poziom niemieckich bundów już 9 lutego spadły do trzymiesięcznego minimum. Traderzy zrezygnowali także z obstawiania deprecjacji złotego do najniższego poziomu od pięciu miesięcy, gdy nasza waluta zanotowała w styczniu największe wzrosty od sierpnia 2009 roku.
Zaufanie nabywców polskich obligacji rośnie, bo gospodarka Polski wzbogaca się prawie trzykrotnie szybciej niż wynosi przeciętna dla Unii Europejskiej, spada również deficyt budżetowy. Równocześnie plany wydłużenia wieku emerytalnego i obcięcia niektórych emerytur, mocno osłabiły notowania Tuska w sondażach, utrudniając realizację innych projektów oszczędnościowych.
“To jest wielkie osiągnięcie tego roku” – mówi Jens Thellesen, menedżer na rynku długu gospodarek wschodzących w Jyske Invest w Silkeborg, Dania – “Mamy do czynienia ze stosunkowo mocną gospodarka z relatywnie godną uwagi stopa wzrostu”.
Sam złoty umocnił się w styczniu wobec euro o 5,2 proc. czyli najwięcej od dwóch i pół roku.
„Zaskakuje nie tylko wzrost gospodarczy, ale także wyjątkowo jastrzębia postawa banku centralnego, który zdjął z porządku dziennego obniżki stóp procentowych” – mówi Thu Lan Nguyen, strateg walutowy w Commerzbank we Frankfurcie.
W poniedziałek zloty wzrósł o 0,2 proc. do 4,1767 zł za euro powiększając zysk za 2012 rok o 6,5 proc.
Ale względu na szybki wzrost w tym roku oferty długu część analityków i traderów przewiduje możliwość obniżenia się zysku z polskich obligacji – dają one w tym roku 8,7 proc. zwrotu w euro – oraz redukują wielkości holdingów naszych papierów dłużnych.