Projekt, którym zajmą się dziś posłowie, zakłada, że banki, fundusze inwestycyjne i ubezpieczyciele będą płacić podatek w wysokości 0,39 proc. od wartości swoich aktywów. Pomysłodawcy szacują, że budżet zyska na tym 5 mld zł rocznie.
Zwolennicy takiego podatku w Polsce i w Europie przekonują, że będzie to wkładem instytucji finansowych w ratowanie pogrążonych w kryzysie gospodarek. W kryzysie, do którego w dużej mierze przyczyniły się ryzykowne zachowania i inwestycje banków.
Zdaniem prof. Krzysztofa Rybińskiego w polskich realiach jednak taki podatek jest nieuzasadniony.
„Rozumiem, że podatki od banków są popularne teraz, bo bankierzy narobili dużo złego, ale nie w Polsce. W Polsce sektor bankowy zachował się przyzwoicie, nie udzielał kredytów ryzykownym przedsięwzięciom, takim jak Niemcy, czy Amerykanie, gdzie utopiono setki miliardów, biliony dolarów i euro w pochodnych instrumentach kredytowych. W związku z tym taka kara się nie należy, bo też polskie banki nie były ratowane pieniędzmi podatników” tłumaczy prof. Rybiński, rektor Uczelni Vistula.
W jego opinii ratowanie budżetu kolejnymi podatkami może zniszczyć perspektywy wzrostu gospodarczego. Taki skutek może mieć wprowadzenie podatku od wydobycia miedzi.
„Znienacka KGHM został uderzony nowym podatkiem między oczy. I to właściwie w wykroku, bo planował ekspansję zagraniczną, przejęcie firmy, która miała wiele oddziałów za granicą. Pierwszy taki duży ruch wielkiej polskiej spółki i nagle został trafiony podatkiem. Być może podatki trzeba podnieść, bo nie ma innego wyjścia i rząd to robi, ale podnośmy je w ten sposób, żeby przypadkowo nie niszczyć perspektyw rozwoju gospodarczego, a tak jest w przypadku KGHM-u” - podkreśla ekonomista.
Sejmowa Komisja Finansów Publicznych przegłosowała we wtorek rządowy projekt ustawy wprowadzający podatek od wydobycia miedzi i srebra. Prace w Sejmie mają zakończyć się w piątek.