Członek kierownictwa państwowego banku, który w imieniu resortu finansów przeprowadza transakcje na rynku walutowym, powiedział agencji Bloomberg, że polska waluta może wzrosnąć do 3,9-4,1 w relacji do euro. Tuż po godzinie 15-tej w Warszawie za euro płacono już tylko 4,1684 zł.
W tym tygodniu złoty osiągnął najwyższy poziom od pięciu miesięcy, wspierany przez najlepszy wynik PKB Polski od 2008 roku i rekordowe wypłaty pożyczek dla banków komercyjnych z EBC, które pomagają załagodzić problemy z płynnością, wynikające z kryzysu zadłużeniowego strefy euro. Złoty odrobił zeszłoroczny 11-proc. spadek względem wspólnej europejskiej waluty.
„Po tak głębokim spadku w zeszłym roku możemy być świadkami silnego odbicia w przeciwnym kierunku. Fundamenty makroekonomiczne Polski są obecnie całkowicie inne i nie ma żadnego usprawiedliwienia dla innego osłabienia niż z powodu czynników zewnętrznych” – podkreślił Kowalczyk.
BGK i bank centralny kupowały w zeszłym roku złotego na rynku, żeby powstrzymać jego spadek oraz zapobiec przekroczeniu przez polski dług ustawowego limitu, którego przebicie wymusza zastosowanie nadzwyczajnych reguł oszczędnościowych.
„Dzięki decyzjom banku centralnego spekulacyjni inwestorzy otrzymali jasny sygnał, że nie mogą przesuwa całego rynku bez ryzyka lub konsekwencji” – mówił wiceprezes BGK – „Współpraca między bankiem centralnym i Ministerstwem Finansów jest wzorcowa”.
Według Kowalczyka tempo rozwoju gospodarczego przekroczy w tym roku próg 3 proc. w związku ze wzrostem inwestycji w infrastrukturę przed piłkarskimi mistrzostwami Europy, a turniej EURO 2012, którego gospodarzami są Polska i Ukraina, pobudzi także wydatki konsumpcyjne.