Węgry mogą jeszcze uniknąć kary, jeśli podejmą przekonujące dzialania, by zredukować nadmierny deficyt.
"Do 1 stycznia 2013 roku Węgry mają czas, by podjąć odpowiednie działania i uniknąć zawieszenia funduszy" - oświadczył w Brukseli komisarz UE ds. walutowych Olli Rehn. Na konferencji prasowej zastrzegał, że nie jest to kara, lecz raczej "silna zachęta", by Węgry poprawiły sytuację budżetową.
Na razie jednak rząd premiera Viktora Orbana nie przekonał KE. Rehn ujawnił, że zarówno Orban, jak i minister finansów Węgier napisali do Komisji Europejskiej listy w sprawie kroków, by zredukować deficyt, jednak KE uznała je za niewystarczające.
Rehn przypomniał, że już w styczniu KE zagroziła, że może Węgrom zamrozić dostęp do funduszy spójności. Co prawda węgierski deficyt ma wynieść - według ostatnich dostępnych prognoz KE - 3,6 proc. PKB w 2011 roku oraz 2,8 proc. PKB w 2012 roku, ale KE prognozuje, że w następnym roku ma znowu przekroczyć dozwolony limit i osiągnie 3,7 proc. PKB.
Węgrom, jak oceniła w styczniu KE, udało się obniżyć deficyt nie dzięki reformom, ale jednorazowym decyzjom, a zwłaszcza przeniesieniu środków z prywatnych funduszy emerytalnych do państwowego funduszu. "Bez tego deficyt osiągnąłby 6 proc. PKB (w 2011 roku - PAP)" - oceniła KE.
Ministrowie finansów państw unijnych 24 stycznia zgodzili się formalnie z analizą KE i też uznali za niewystarczające działania Węgier w sprawie trwałego ograniczenia deficytu budżetowego. Rada uznała, że choć formalnie Węgry spełniły cel redukcji w 2011 r. wyznaczony w otwartej w 2009 r. procedurze nadmiernego deficytu, "nie osiągnęły tego drogą strukturalnych i trwałych" reform.
W budżecie UE na lata 2007-2013 dla Węgier przewidziano 8,6 mld euro w ramach polityki spójności. W 2013 roku Węgry powinny dostać z tej puli 1,7 mld euro.
Wyliczona przez KE na podstawie unijnego rozporządzenia o Funduszu Spójności suma 495 mln euro (do potencjalnego zawieszenia) odpowiada 0,5 proc. węgierskiego PKB i 29 proc. węgierskiej puli funduszy w 2013 roku.
Zawieszenie przekazania Węgrom środków spójności w ramach procedury nadmiernego deficytu byłoby pierwszym takim precedensem w UE. Zezwala na to rozporządzenie UE ds. Funduszu Spójności i, jak powiedział komisarz ds. polityki regionalnej Johannes Hahn, jeszcze nigdy z tego nie skorzystano.
Ta potencjalna kara grozi tylko najbiedniejszym państwom, bo tylko one mają prawo korzystać z Funduszu Spójności. Fundusz ten jest dostępny dla państw, których PKB jest niższy niż 90 proc. średniej unijnej, a finansowane są z niego głównie wielkie projekty infrastrukturalne i w ochronie środowiska o ponadregionalnym charakterze.
W stosunku do łamiących procedurę nadmiernego deficytu państw strefy euro może być użyta inna sankcja, a mianowicie sankcja finansowa, co przewiduje zreformowany niedawno w tzw. sześciopaku Pakt Stabilności i Wzrostu. "Kraj euro musiałby natychmiast zapłacić karę w formie depozytu" - przypomniał Hahn.
Kara zawieszenia środków z Funduszu Spójności teoretycznie grozi wszystkim krajom, które korzystają z tego Funduszu i mają otwartą procedurę nadmiernego deficytu. Ale jak przypomniał w środę rzecznik Rehna, w przypadku czterech innych państw objętych procedurą nadmiernego deficytu (w tym Polski) KE uznała 11 stycznia, że podejmują one wystarczające działania, by zredukować deficyt, z czym zgodziła się Rada Ecofin 24 stycznia.
W przypadku Polski procedura nadmiernego deficytu została wznowiona od 2009 roku. W lipcu 2009 roku Rada wezwała Polskę do obniżenia deficytu poniżej 3 proc. PKB w 2012 r., z rocznym wysiłkiem konsolidacyjnym na poziomie przynajmniej 1,25 proc. PKB począwszy od 2010 r.