Choć rząd w Atenach i prywatni wierzyciele kraju zapewniają, że są bliscy porozumienia w sprawie redukcji długów, atmosferę przed dzisiejszym szczytem UE popsuła informacja o nowym niemieckim pomyśle na kontrolę greckich finansów.
Choć rząd w Atenach i prywatni wierzyciele kraju zapewniają, że są bliscy porozumienia w sprawie redukcji długów, atmosferę przed dzisiejszym szczytem UE popsuła informacja o nowym niemieckim pomyśle na kontrolę greckich finansów.
Berlin chciałby, aby unijny komisarz ds. budżetowych (czyli Janusz Lewandowski, choć jego nazwisko nie zostało wymienione w tym kontekście) miał prawo kontrolowania i wetowania wydatków greckiego rządu. Dodatkowo Ateny musiałyby się zobowiązać, że spłata długów będzie miała priorytet przed wszystkimi innymi celami. – Biorąc pod uwagę dotychczasowe komplikacje, Grecja musi zaakceptować przeniesienie na pewien czas zwierzchnictwa nad swoim budżetem na poziom europejski – głosi niemiecka propozycja, którą cytuje dziennik „Financial Times”. Z kolei według źródła w niemieckim rządzie, cytowanego przez Reutersa, dotyczyłoby to nie tylko Grecji, lecz także wszystkich członków strefy euro, którzy otrzymali pomoc finansową i nie mogą wypełnić swoich zobowiązań.
Niezależnie od tego na ten pomysł z oburzeniem zareagowała Grecja. – Rząd podkreśla, że odpowiedzialność za budżet należy wyłącznie do greckiego rządu i takie działania nie są potrzebne. Zrobiliśmy wiele, by zredukować nasz deficyt, i jesteśmy na właściwej drodze – zapewnił rzecznik rządu Pantelis Kapsis.
Stanowisko Aten popiera też Komisja Europejska, która oświadczyła, że choć nadal będzie monitorować finanse Grecji, to ostateczna odpowiedzialność za budżet musi pozostać w rękach greckiego rządu.
Sytuację Grecji poprawi ugoda z wierzycielami prywatnymi. Wprawdzie najprawdopodobniej nie uda się jej osiągnąć przed rozpoczęciem szczytu, ale według sobotnich zapewnień obu stron jej zawarcie nastąpi w tym tygodniu. Jest to warunek konieczny do tego, by Grecja mogła otrzymać drugi bailout wynoszący 130 miliardów euro. Bez tych pieniędzy Ateny staną się niewypłacalne. Już 20 marca muszą spłacić 14,5 miliarda euro długu. Prywatni wierzyciele wstępnie zaakceptowali, że stracą połowę z nominalnej wartości posiadanych greckich obligacji. Dla Grecji oznacza to, że jej całkowite długi – wynoszące obecnie około 350 miliardów euro – zmniejszą się o 100 miliardów.
Tymczasem niemiecki „Der Spiegel” podał w sobotę, że uzgodnione w październiku zeszłego roku 130 miliardów pomocy finansowej może nie wystarczyć. Z powodu większego niż zakładano spadku PKB i wolniejszej redukcji deficytu budżetowego urzędnicy UE i MFW szacują, że Grecji potrzebne byłoby 145 miliardów euro.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama