Bankructwo firm w Europie wzrośnie prawie dwukrotnie, gdyż firmy walczą o zdobycie środków finansowych podczas gdy banki albo chomikują pieniądze pożyczone w Europejskim Banku Centralnym, albo przeznaczają je na kupno rządowych obligacji – twierdzi agencja Bloomberg.
Agencja Standard & Poor’s prognozuje, że bankructwa w Europie podskoczą w tym roku do 8,4 proc. lub nawet wyżej wobec wskaźnika 4,8 proc. na koniec roku 2011, właśnie z powodu recesji i wyschnięcia kredytów dla firm. Jedną z ostatnich ofiar zakręconego kurka z pieniędzmi został Petroplus Holdings, największy w Europie niezależny przetwórca ropy naftowej, który po odmowie przyznania mu linii kredytowej w kwocie 2,1 mld dolarów oświadczył w tym tygodniu, że składa wniosek o ochronę przed wierzycielami. Czyli de facto bankructwo.
“To ogromne wyzwanie dla każdego, kto obecnie próbuje pozyskać pieniądze od kredytodawców” – mówi Andrew Cleland-Bogle, dyrektor w DC Advisory Partners z Frankfurtu, firmie wyspecjalizowanej w finansowości korporacyjnej – „Wobec zwiększonych wymagań w sferze obowiązkowego kapitału w bankach można się przekonać, ze chociaż banki dostają pieniądze, to do ich pożyczania podchodzą bardzo wybiórczo. Rok 2012 będzie niezwykle trudny”.
Z szacunków S&P wynika, że spółki z ratingiem spekulacyjnym muszą do 2015 roku pozyskać około 230 mld euro niezbędnych im środków. Równocześnie banki i fundusze pożyczkowe, które zapewniają wstępne potrzeby finansowe same zabiegają o kapitał bądź dążą do wygaszenia okresu reinwestycji i na pewno nie wydłużą spłaty kredytów.
A co banki robią z gigantyczną kwotą 489 mld euro, które pożyczyły od EBC na zaledwie 1 procent? Zamiast trudzić się z pożyczaniem pieniędzy firmom, kupują rządowe obligacje, które dają im od ręki 2,5 proc. pewnego zysku ekstra. W grudnia z pożyczek w EBC skorzystało ponad 500 banków komercyjnych ze strefy euro.
Tam gdzie rysuje się perspektywa łatwego zysku, robi się niezwykle tłoczno.