Decyzja Jacka Rostowskiego, ministra finansów kosztowała samorządy po kilka milionów złotych. Teraz chcą odzyskać wyłożone kwoty.
Zeszłoroczna decyzja resortu finansów o obniżeniu poziomu dofinansowania zasiłków socjalnych dla najbiedniejszych ze 100 do 80 proc. zaskoczyła samorządy. Musiały znaleźć pieniądze na pozostałe 20 proc. W przypadku niewielkich gmin kwoty te były rzędu co najwyżej kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale miasta musiały wyłożyć więcej. Kraków wydał dodatkowo 2,8 mln zł, Gdańsk – 2,5 mln zł, a Lublin – 1,4 mln zł. To wzbudziło ich sprzeciw.
Opór okazał się silny. Resort finansów w grudniu ub.r. zdecydował przywrócić 100-procentowe finansowania zasiłków w 2012 roku. Taki zapis znalazł się w projekcie ustawy okołobudżetowej. Ale problem rozliczeń za ub.r. pozostał.
Szczególnie że wciąż widać zamieszanie w samorządowych budżetach. – Zgodnie z zaleceniami wojewody i tak mamy zabezpieczone w budżecie 550 tys. zł, czyli to, co dopłacaliśmy w zeszłym roku – mówi Magdalena Flisykowska-Kacprowicz, skarbnik Torunia. Pismo z takim zaleceniem otrzymały wszystkie samorządy pod koniec ubiegłego roku. – Wojewoda kieruje się obowiązującymi przepisami, a nie projektami – tłumaczy Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich.
Szykowany przez ZMP pozew zbiorowy przeciwko resortowi finansów ma szanse na duży odzew ze strony samorządów. – Proszę mi pokazać pozew, a podpiszę się obiema rękami – deklaruje Halina Butkowska, skarbnik gminy Bielice (woj. zachodniopomorskie).
Rządowe cięcia narażają miasta na wielomilionowe luki w budżetach
A na razie samorządy próbują odzyskać pieniądze na różne sposoby. Gdańsk i Toruń nie podjęły co prawda decyzji o skierowaniu sprawy na drogę cywilną, choć przyznają, że tylko czekają na dobry moment. – Będziemy podejmować pewne kroki wspólnie z innymi miastami, np. w ramach Unii Metropolii Polskich – tłumaczy Dariusz Wołodźko z biura prasowego gdańskiego ratusza.
Niewykluczone, że indywidualny pozew złoży Kraków. – Przygotujemy go w drugiej połowie stycznia – mówi Jacek Kowalczyk, zastępca dyrektora krakowskiego MOPS.
Z uzyskanych przez „DGP” informacji wynika również, że pozew zbiorowy w ciągu kilku tygodni przyszykuje kilka gmin z województwa zachodniopomorskiego. Jego pomysłodawcy na razie nie chcą oficjalnie się wypowiadać w tej sprawie. Z komunikatem czekają na ostateczne deklaracje pozostałych gmin.
Jeszcze inaczej o pieniądze walczy Gołdap. Miasto w ub.r. zdecydowało się nie wypłacać 66 tys. zł w ramach 20-proc. wkładu na zasiłki. Władze miasta wysłały za to pismo do wojewody z prośbą o umorzenie tej kwoty. – Chcemy mieć jasną sytuację, by uniknąć zamieszania w przyszłości – mówi Marek Miros, burmistrz Gołdapi.
Eksperci widzą szansę na odzyskanie wydanych pieniędzy, ale na razie niczego nie przesądzają. – Nastawienie MF się nie zmieni, bo jest postawione pod ścianą przez stan finansów publicznych – uważa Maciej Radkiewicz, ekspert od finansów publicznych w Instytucie Sobieskiego. Dodaje, że ten problem jest tylko jednym z przejawów narastającego konfliktu na linii rząd – samorządy. – Pamiętamy przecież, jak tuż przed Wigilią resort finansów nagle zmienił klasyfikację tytułów dłużnych w samorządach, co odbiło się na ich budżetach. Teraz dochodzą problemy z kolejnymi zadaniami przerzucanymi na samorząd bez zabezpieczenia odpowiednich środków, np. w przypadku subwencji oświatowej – tłumaczy Rapkiewicz.
I nawet jeśli samorządy nic nie ugrają w sprawie zasiłków, to o narastającym konflikcie z rządem znów zrobi się głośno.