"W ciągu kilku tygodni zostanie podjęta decyzja o zaangażowaniu NBP w pożyczkę dla MFW. Nasza pomoc dla MFW to wyraz siły polskiej gospodarki, my mamy otwartą linię kredytową w MFW i jesteśmy gotowi też pożyczyć pieniądze funduszowi. Gdybyśmy jednak mieli pociągnąć pieniądze z FCL, wtedy NBP przestanie pożyczać pieniądze MFW. Polskę stać na pożyczenie pieniędzy MFW" - powiedział dziennikarzom w środę w Sejmie Rostowski.
We wtorek Rostowski poinformował, że Polska udzieli Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu pożyczki w wysokości rzędu 6 mld euro.
W maju 2009 r. MFW zaakceptował jednoroczną umowę w ramach elastycznej linii kredytowej. Umowa wygasła 5 maja 2010 r., a została odnowiona 2 lipca 2010 r. Umowa, tak jak poprzednia, opiewała na 13,69 mld SDR, czyli ok. 20,43 mld dol. W styczniu 2011 r. MFW wydłużył o dwa lata okres obowiązywania przyznanej Polsce elastycznej linii kredytowej i zwiększył dostępne fundusze do 19,166 mld SDR, czyli ok. 30 mld dol.
Prezes NBP Marek Belka poinformował w środę, że NBP rozpatruje ryzyko kredytowe - czy pożyczenie pieniędzy nie narazi na szwank rezerw NBP, czy pieniądze te zostaną zwrócone. "Byłem pytany przez ministra finansów i premiera - zanim zostały podjęte decyzje, czy my się zadeklarujemy, czy nie - jakie są najistotniejsze rzeczy, które trzeba w dyskusjach międzynarodowych podjąć. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest, i podziela to zdanie zarząd NBP, że jeżeli mają to być jakiekolwiek pożyczki, to mają to być pożyczki bezpośrednie dla MFW (...), a np. nie do funduszu tylko administrowanego przez MFW" - dodał.
Szef banku centralnego wyjaśnił, że "nie ma bardziej wiarygodnego kredytobiorcy w świecie" niż MFW. "To bardziej wiarygodny kredytobiorca niż większość czy wszyscy kredytobiorcy, którym udzielamy kredytów w ramach zarządzania naszymi rezerwami" - tłumaczył Belka. Wskazał, że NBP pożycza "ciągle na potęgę" np. Amerykanom, Japończykom czy Brytyjczykom. "Zarządzanie rezerwami nie polega na tym, że się trzyma papiery albo najlepiej gotówkę w worku w skarbcach, bo tam myszy by nam zjadły te pieniądze" - tłumaczył.