Grzane wino robi furorę. Jeszcze cztery lata temu rynek grzańca wart był nieco ponad 10 mln zł, teraz może sięgać nawet 23 mln zł.
Grzane wino robi furorę. Jeszcze cztery lata temu rynek grzańca wart był nieco ponad 10 mln zł, teraz może sięgać nawet 23 mln zł.
O precyzyjne dane na temat trunku jest dosyć trudno, bo producenci niechętnie dzielą się swoimi wynikami finansowymi.
Rynek grzańca podzieliły między siebie dwie firmy: Vinfort i Jantoń. Vinfort już w latach dziewięćdziesiątych wprowadził na nasz rynek grzańca i prawnie zastrzegł sobie jego nazwę. Nie zdradza jednak, ile trunku udaje mu się sprzedać rocznie. Przekonuje, powołując się na dane firmy badawczej AC Nielsen, że nadal jest liderem.
O wielkości dystrybucji chętnie natomiast mówi firma Jantoń. – Sprzedajemy rocznie 700 tys. litrów wina grzanego, wartego ok. 9,1 mln zł. Daje to nam 40 proc. udziału w rynku – mówi Jacek Jantoń, prezes firmy.
Gastronomia woli grzańca w kartonach
Grzane wina kupują chętnie zarówno gastronomia, jak i odbiorcy indywidualni. Ta pierwsza wybiera zazwyczaj opakowania kartonowe, 1- lub 5-litrowe, podczas gdy konsumenci prywatni wybierają 1-litrowe opakowania szklane.
Producentom wiedzie się zupełnie dobrze, martwi ich jedynie ciepła zima. Jeżeli aura szybko się nie zmieni, szacuje się, że spadki sprzedaży grzańca sięgną w tym roku nawet 30 proc. – Liczymy jednak na to, że luty i marzec pozwolą się odbić – mówi Jantoń. Okresem żniw jest dla producentów przede wszystkim sezon narciarski.
Choć na krajowy rynek idzie 95 proc. produkcji, polskie wina grzane sprzedawane są także w USA i na Słowacji. Można je znaleźć również w Australii i na Polinezji, ale tam służą jako napój chłodzący.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama