Wartość rynku reklamy mailingowej wzrosła w ciągu roku o 35 proc. Takie firmy jak Groupon czy Gruper wysyłają kilkadziesiąt milionów maili dziennie. Przepełnione skrzynki pocztowe zaczęły traktować oferty zakupów grupowych jako spam.
Serwisy zakupów grupowych rozkręciły reklamę za pomocą e-maili w Polsce. Liczba rozsyłanych e-maili jest jednak tak duża, że skrzynki Gmail zaczęły traktować je jako spam. Może to być hamulcem rozwoju serwisów grupowych.
Groupon ma w bazie kilka milionów zarejestrowanych klientów (tylko z Warszawy okrągły milion). Gruper ma ich 1,5 mln, MyDeal ok. 500 tysięcy. Łącznie, jak podliczył serwis GoDealla, 43 serwisy dziennie generują około 250 ofert. Niemalże każda z nich to osobny e-mail wysyłany do internautów. Dzień w dzień wędruje ich kilkadziesiąt milionów.
– Pojawienie się serwisów zakupów grupowych w połowie ubiegłego roku dało e-mail marketingowi potężnego kopa. Ta forma reklamy przeżywała pewne spowolnienie, a tu niespodziewanie odżyła – mówi Maciej Ossowski z agencji interaktywnej GetResponse.
Doskonale widać to w najnowszym raporcie IAB AdEx o rynku polskiej reklamy internetowej. Kiedy w I półroczu 2010 r. reklama rozsyłana w postaci e-maili warta była ok. 44,5 mln zł, to w pierwszych sześciu miesiącach tego roku jej wartość wzrosła do 66 mln zł – aż o 35 proc. Cały rynek reklamy notuje wzrosty, ale mniejsze – 25 procent.
Jednak to, co w e-mail marketingu praktykowanym przez serwisy grupowe wydawało się największym sukcesem – czyli potężne bazy klientów – ostatnio jest także największym problemem. Citeam.pl należący do Grupy Allegro tak masowo wysyłał swoje oferty, że Gmail ipoczta na Gazecie.pl uznały je za spam. Zablokowały nie tylko informacje o tańszym sushi, hotelach i zabiegach kosmetycznych oferowanych przez Citeam.pl, lecz także całą korespondencję wysyłaną przez Allegro, a więc także powiadomienia o zakończeniu akcji czy pytania od kupujących.
– Ewidentnie mamy do czynienia ze „zmęczeniem baz” – mówi Ossowski. – By zostać uznanym za spam, musiały być takie e-maile odpowiednio często zaznaczone jako niechciane przez odbiorców – dodaje i tłumaczy, że to dowód, iż serwisy grupowe muszą poszukać nowych metod na reklamę i kontakt z klientem.
Polskie serwisy widzą już tę potrzebę. Citeam.pl po wpadce z Gmailem chce umacniać swoje pozycjonowanie w wyszukiwarkach. Jednak nie zamierza rezygnować z newsletterów: wciąż są skuteczne. – Odsetek klientów przekierowanych na stronę Grupera z newslettera plasuje się na poziomie kilkudziesięciu procent – mówi Marcin Mikołajczyk.
Także największy w Polsce Groupon będzie się dalej tak reklamować, ale już pracuje nad zmianami w sposobie rozsyłania e-maili. – Zabiegiem przedłużającym życie mailingu będzie funkcja personalizacji – mówi Artur Bednarz z Groupon.pl. Chodzi o to, by umożliwić klientom wybór typu ofert zależnie od osobistych preferencji i potrzeb. – W wybranych amerykańskich miastach już działa usługa Groupon Now! Łączy zakupy grupowe z usługą geolokalizacji. To mobilna aplikacja Grouponu na smart fonach. Umożliwia, na podstawie danych GPS, wyszukiwanie miejsc oferujących rabaty w najbliższym sąsiedztwie klienta.
Jak zapewnia Bednarz, wysoką skuteczność takiej formy kontaktu z użytkownikami potwierdzają statystyki. W niedalekiej przyszłości rozwiązanie to ma zostać wprowadzone na kolejnych rynkach.
Klienci oznaczają wiadomości o zakupach jako niechciane
Niechciane oferty to wykroczenie
Gdy informacja przesyłana tak za pośrednictwem poczty elektronicznej, komunikatorów czy faksu jest niezamówiona, to zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną jest spamem. Posłużenie się pocztą elektroniczną w celu złożenia propozycji zawarcia umowy, przedstawienia oferty bez uzyskania uprzedniej zgody konsumenta to naruszenie ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny. Ściganie wykroczenia przesyłania spamu następuje na wniosek pokrzywdzonego.
Użytkownik, który nie chce otrzymywać informacji handlowych z danej firmy, powinien wycofać swoją zgodę na przetwarzanie danych, składając stosowne pismo. A kiedy to nic nie da, może zgłosić sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.