Wraz z wszczęciem tej procedury American jest ostatnim wielkim przewoźnikiem amerykańskim, który zdecydował się szukać ochrony przed wierzycielami. Właściciel linii był zdeterminowany, aby unikać sięgania po przepisy 11 rozdziału konstytucji w okresie po atakach terrorystycznych z 2001 roku. Jego konkurenci wykorzystali bankructwo dla pozbycia się kosztownych planów emerytalnych i restrukturyzacji zadłużenia. Potem zaczął się wyścig do konsolidacji branży, w którym American Airlines znalazła się na uboczu, tracąc również szansę na budowę wielkiej sieci połączeń, faworyzowanych przez biznesowych klientów.
Ostatecznie we wniosku złożonym do amerykańskiego Sądu Bankructwa na Manhattanie firma podała, że jej aktywa wynoszą 24,7 mld dolarów, a długi – 29,6 mld dolarów. Dotychczasowy prezes i dyrektor zarządzający Gerard Arpey odchodzi na emeryturę. Przewoźnik ma dalej kontynuować regularne loty, podobnie jak jego regionalny oddział American Eagle, który transportuje pasażerów z mniejszych miejscowości do hubów, centralnych portów linii lotniczej.
Bezpośrednią przyczyną porażki American jest fiasko rokowań ze wszystkimi grupami pracowniczymi przewoźnika, toczonych od 2006 roku. Rozmowy znalazły się w impasie dwa tygodnie temu, kiedy związek pilotów odmówił przesłania pod głosowanie wśród członków związku projektu nowego kontraktu, twierdząc z góry, że zostanie on odrzucony.
Piloci American Airlines, członkowie personelu latającego, mechanicy oraz bagażowi chcieli podczas negocjacji nowych kontraktów odzyskać część z kwoty rocznych koncesji w wysokości 1,6 mld dolarów, z których zrezygnowali w 2003 roku, aby pomóc firmie w uniknięciu bankructwa.
Akcje AMR Corp., właściciela przewoźnika, spadły w tym roku na giełdzie o 79 proc. Analitycy, w tym Philip Baggaley ze Standard & Poor’s już wcześniej ostrzegli, że bez nowego porozumienia z pracownikami firmie grozi krach finansowy.