Agencja miałaby mieć charakter rządowy, a jej prezesa powoływałby premier na wniosek szefów resortów spraw zagranicznych i gospodarki. Agencja byłaby nadzorowana i oceniana przez radę, w której oprócz przedstawicieli instytucji centralnych znaleźliby się też przedstawiciele środowisk biznesowych.
"Promocją polskiej gospodarki za granicą zajmuje się resort gospodarki i nic nie wiem o tym, aby miało się to zmienić" - powiedział w piątek w Sejmie PAP wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. "Nie słyszałem o tym. Ustawa (o promocji polskiej gospodarki - PAP) jednoznacznie stwierdza, że zajmuje się tym ministerstwo gospodarki" - dodał.
Jak podało źródło, to właśnie przede wszystkim przedstawiciele najważniejszych organizacji samorządu gospodarczego (m.in. Lewiatana, BCC, KIG, Fundacji Instytut Studiów Wschodnich) są zwolennikami proponowanych rozwiązań. Dotychczasowy system promocji polskiej gospodarki - jak podkreśliło źródło - rozdzielony na różne instytucje, słabo skoordynowany, bez wspólnej strategii, powoduje, że promocja polskiej gospodarki za granicą jest nieskuteczna.
Nowa agencja przejęłaby budżety i pracowników obecnych instytucji - m.in. Wydziały Promocji Handlu i Inwestycji w ambasadach, które teraz podlegają resortowi gospodarki.
Oznacza to, że zostałyby one w pełni włączone do struktury polskich placówek dyplomatycznych. Szefowie tych placówek mogliby więc skoordynować działania promocji gospodarki np. z promocją kultury czy dyplomacji publicznej.
Zresztą - jak przekonuje źródło - w wielu krajach, szczególnie spoza zachodniego kręgu kulturowego, placówka dyplomatyczna ma nieocenione znaczenie dla możliwości nawiązania kontaktów handlowych. Szczególnie dotyczy to krajów Azji, Bliskiego Wschodu, krajów Ameryki Południowej.
Pomysł nowej agencji nawiązuje do przykładów podobnych instytucji, które uznawane są za modelowe, jeśli chodzi o efektywną promocję, np. brytyjskiego UK Trade & Investment, duńskiego Danish Trade Council, szwedzkiego Swedish Trade Council.