Belka powiedział, że NBP nie obserwuje tzw. credit crunchu (załamania akcji kredytowej) na polskim rynku. Dodał, że w sytuacji, kiedy 70 proc. polskiego systemu bankowego jest własnościowo zdominowane przez banki zagraniczne, głównie z Europy, nie sposób jednak nie interesować się kondycją tego sektora.
"Nasze banki są doskonale skapitalizowane i właściwie wolne od (...) toksycznych aktywów, których europejską wersją (...) okazują się skarbowe papiery wartościowe różnych krajów strefy euro. Stąd uprawniona jest opinia, że nasz system bankowy jest silny i stabilny" - powiedział.
Dodał, że nie można abstrahować od faktu, że spółki-matki polskich banków znajdują się "w sytuacji stresowej". Wyjaśnił, że konieczność podwyższenia przez nie norm kapitałowych i możliwe trudności z płynnością powodują, że NBP obserwuje sytuację na rynku bankowym.
"Nie widzimy oznak wysysania kapitału z Polski przez spółki-matki. Nie widzimy także szczególnie nasilonej ostatnio tendencji do ograniczania skali działalności kredytowej, chociaż są takie banki, których ekspozycja na rynek polski została ograniczona w ostatnich dwóch-trzech latach" - powiedział.
Belka wskazał, że kredyty hipoteczne rosną "całkiem żwawo"
Zaznaczył, że nie było to dramatem dla polskiej gospodarki, ponieważ wśród przedsiębiorstw spadł także popyt na kredyt. Belka podał, że kredyty dla firm jednak rosną i zbliżamy się do 10 proc. w skali rocznej. "Trudno powiedzieć, żeby tu była stagnacja" - powiedział.
Belka wskazał, że kredyty hipoteczne rosną "całkiem żwawo", a czasowy spadek w segmencie kredytów konsumpcyjnych był reakcją banków na nazbyt łagodne i ekspansywne działania w poprzednim okresie.
"Zdajemy sobie sprawę z różnych niebezpieczeństw (...) monitorujemy my, jak i KNF bardzo dokładnie. Póki co rzeczywistość nie potwierdza naszych obaw. Wręcz odwrotnie - obserwujemy całkiem zdrową ekspansję kredytową w najistotniejszych segmentach rynku w Polsce" - powiedział.
Belka pytany był, czy jego zdaniem właściwy jest kurs na "udomowienie lub spolonizowanie" polskich banków, czy też należałoby zmienić koncepcję inwestora strategicznego w bankach na akcjonariat rozproszony oraz o udział Skarbu Państwa lub instytucji zależnych od państwa w takich działaniach.
Belka powiedział, że obecny kryzys w Europie i europejskim systemie bankowym będzie trwał szereg lat
Prezes NBP zaznaczył, że nie chce krytykować przyjętego modelu prywatyzacji polskich banków, wskazując, że gdyby nie było w nich akcjonariuszy zagranicznych, prawdopodobnie nie zbudowalibyśmy nowoczesnego systemu bankowego, i tak nie uniknęlibyśmy kryzysu bankowego. Podkreślił, że podczas poprzedniej fazy kryzysu w latach 2008-2009 banki-matki zachowywały się odpowiedzialnie wobec swoich spółek w krajach naszego regionu.
Belka ocenił, że dziś sytuacja jest poważna, a banki poszukują kapitału, którego Europejski Bank Centralny nie może dostarczyć. "Może więc się okazać, że w tej fazie kryzysu fakt, iż polskie banki są własnością międzynarodowych grup bankowych, postawi je w znacznie trudniejszej sytuacji niż dotychczas" - powiedział. Według niego w fakcie, że banki polskie są własnością banków zagranicznych, nie ma żadnej wartości dodanej. "Niczego nowego te banki nam dzisiaj dostarczyć nie są w stanie" - ocenił.
Belka powiedział, że obecny kryzys w Europie i europejskim systemie bankowym będzie trwał szereg lat, w związku z tym ma "pozytywny stosunek" do "udomowienia banków".
"Uważam, że powinniśmy to czynić. Jeśli chodzi o Narodowy Bank Polski, to podstawowym kryterium dla takiej oceny jest to, że tak będzie bezpieczniej dla polskiego systemu finansowego. Dzisiaj to, że szereg naszych banków jest spółkami-córkami banków, które są dzisiaj w problemach, nie sprzyja stabilności systemu finansowego polski" - powiedział. "Sprzyjam temu myśleniu i uważam, że władze państwowe, różne instytucje państwowe powinny w tym zakresie wypracować wspólne stanowisko i podjąć działania" - podsumował.