RPP w tym roku podniosła stopy procentowe czterokrotnie: w styczniu, kwietniu, maju oraz czerwcu, łącznie o 100 pb.
Środowa decyzja RPP oznacza, że stopa referencyjna NBP wynosi nadal 4,50 proc., stopa lombardowa 6,00 proc., depozytowa 3,00 proc., zaś redyskonta weksli 4,75 proc.
Analityk DM BOŚ Marek Rogalski stwierdził, że zakończone w środę dwudniowe posiedzenie RPP, tak jak się tego spodziewano, nie przyniosło istotnych zmian.
"Wygląda na to, że RPP na razie nie myśli o ewentualnym obniżeniu stóp procentowych. Wprawdzie inflacja powinna w najbliższych miesiącach maleć, to jednak członkowie Rady zwracają uwagę na ryzyko związane ze słabym złotym, z czym siłą rzeczy wiąże się dodatkowa presja na wzrost cen" - ocenił analityk.
Dodał, że szef NBP Marek Belka dał do zrozumienia, iż bank centralny cały czas kontroluje sytuację. "Oczywiste jest jednak, że złoty nadal będzie tracił i być może dość wyraźnie, jeżeli nie dojdzie do opanowania coraz wyraźniej rozszerzającego się kryzysu w strefie euro. Wydaje się, że już za kilka dni, Narodowy Bank Polski i resort finansów, za pośrednictwem BGK - zostaną zmuszeni do interwencji na rynku" - powiedział Rogalski. Jego zdaniem, interwencja może nastąpić przy kursie 4,45-4,50 zł za euro.
Główna ekonomistka Banku Pocztowego Monika Kurtek stwierdziła natomiast, że mało prawdopodobne, by RPP zmieniła poziom stóp podczas grudniowego posiedzenia.
"Rada ma kilka argumentów przemawiających za utrzymaniem parametrów polityki pieniężnej. To nadal dobra sytuacja polskiej gospodarki, co potwierdzają publikowane dane miesięczne. Ponadto wciąż przekraczająca górną granicę odchyleń od celu NBP inflacja oraz utrzymujący się na słabszych poziomach kurs złotego" - stwierdziła Kurtek.
Dodała, że w warunkach wyraźniejszego wyhamowywania tempa wzrostu gospodarczego w Polsce z początkiem 2012 r. i jednocześnie podążania inflacji w kierunku 2,5 proc., pierwszego cięcia stóp w Polsce można spodziewać się w marcu.