Główny ekonomista HSBC ds. Europy Środkowo-Wschodniej i Afryki Subsaharyjskiej Murat Ulgen napisał w raporcie, że ze względu na wysoki stopień powiązań finansowych, handlowych i kapitałowych, nasz region jest najbardziej - spośród rynków wschodzących - narażony na kryzys zadłużenia, który dotknął strefę euro.
Według niego, Węgry mogą stanąć wobec kolejnej recesji w przyszłym roku, a wzrost gospodarczy w Polsce może utracić tempo. Wskutek osłabienia złotego w centrum uwagi znajduje się dynamika polskiego długu publicznego i inflacji.
Według HSBC, wzrost gospodarczy w Polsce wyniesie w przyszłym roku 3 proc. "Popyt wewnętrzny jest najważniejszym czynnikiem, (wzrostu gospodarczego - PAP), choć niematerialny wskaźnik nastrojów może - w przypadku nieustających złych wieści płynących ze strefy euro - wpłynąć zarówno na konsumpcję jak i popyt inwestycyjny" - wskazano w raporcie.
Zdaniem Ulgena, ze względu na osłabienie się złotego i silny popyt wewnętrzny, osiągnięcie przez Polskę w 2012 r. celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc. może być trudnym zadaniem. Ekonomista uważa, że trwała deprecjacja naszej waluty o 1 proc. przekłada się na wzrost inflacji o 0,2 proc.
W raporcie zwrócono także uwagę na wpływ kursu walutowego na poziom polskiego długu publicznego. Wskazano, że gdyby kurs euro/złoty osiągnął 4,70 na koniec tego roku (przy niezmienionych innych danych), polski dług przekroczyłby 55 proc. PKB (co oznaczałoby konieczność zrównoważenie budżetu, czyli wprowadzenie oszczędności). Analogicznie - w przyszłym roku musiałoby być to 5 zł za euro.
W opinii HSBC, najlepiej przygotowane na turbulencje wydają się być Czechy, które mimo silnych powiązań handlowych z Niemcami jawią się jako Szwajcaria naszego regionu.