Głównymi rynkami zbytu dla polskich handlowców internetowych są Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Niemcy.
Na eksport decyduje się 75 proc. naszych sklepów internetowych. Ich sprzedaż zagraniczna tylko w trzech kwartałach tego roku przekroczyła 155 mln dolarów, czyli jest większa niż w całym 2010 r.
Na eksport decyduje się 75 proc. naszych sklepów internetowych. Ich sprzedaż zagraniczna tylko w trzech kwartałach tego roku przekroczyła 155 mln dolarów, czyli jest większa niż w całym 2010 r.
Obsługujemy klientów z całego świata, wysyłamy paczki do ponad 100 krajów. Najwięcej zamówień mamy z Wielkiej Brytanii, USA, Niemiec, Irlandii oraz Kanady – opowiada Agata Cupriak z Merlina.pl.
W tym jednym z największych polskich sklepów internetowych zagraniczne zamówienia wciąż stanowią niewielki procent całości sprzedaży (to średnio jedno na 20 zamówień), ale ich liczba ciągle rośnie.
W Oponeo.pl, specjalizującym się w sprzedaży opon, eksport jest o wiele ważniejszy, szczególnie odkąd firma przebudowała stronę internetową i zwiększyła ofertę o opony motocyklowe. – Zdecydowanym liderem jest Hiszpania. Na ten rynek wysyłamy aż jedną trzecią opon motocyklowych, które sprzedajemy – mówi Ernest Pujszo z Oponeo.
Za granicę sprzedaje coraz więcej polskich e-sklepów. Jak wynika z najnowszego raportu „E-commerce 2011” przygotowanego przez Internet Standard na eksport decyduje się już 75 procent e-sklepów. Jeszcze w 2009 roku eksportowało 58 procent, a w 2008 r., zaledwie 47 procent z nich.
Wśród tych e-eksporterów jedna piąta prowadzi stałą sprzedaż zagraniczną, dla reszty to wciąż jest raczej metoda na okazjonalne zwiększenie obrotów. Trend internetowego handlu zagranicznego jest jednak coraz bardziej widoczny.
Przyjrzała mu się także firma PayPal, obsługująca płatności online. Okazuje się, że w ciągu ostatnich trzech lat przepływy finansowe związane z internetowymi transakcjami między podmiotami polskimi i zagranicznymi zwiększyły się blisko pięciokrotnie.
Kiedy w 2008 roku całoroczny obrót ze sprzedaży za granicą opłacony za pomocą PayPal wyniósł 40 mln dolarów, to w tym roku przekroczył już 155 mln dolarów. A to nie wszystko, bo ten bilans nie uwzględnia między innymi przelewów bankowych.
– Polski e-commerce przesuwa granice we wszystkich kierunkach. Spośród 100 największych sklepów w Europie Środkowo-Wschodniej, które współpracują z PayPal, aż 20 jest z Polski – mówi Przemek Pluta, szef regionu środkowoeuropejskiego w PayPal. – Nasi sprzedawcy potrafią skutecznie konkurować i wygrywać na międzynarodowym rynku, już nie tylko w niszach, lecz także głównych kategoriach sprzedażowych – dodaje Pluta.
Ale to właśnie w niszach polskie sklepy internetowe radzą sobie najlepiej na zagranicznych rynkach. I tak MM Brown z Poznania, właściciel sklepu CzekoladowyTelegram.pl, który od 2004 roku sprzedaje specjalne czekoladowe upominki, od 2007 roku eksportuje je także do Niemiec.
Gog.com, czyli Good Old Games, e-sklep należący do CD Projekt (firmy, która wyprodukowała grę „Wiedźmin”), specjalizujący się w sprzedaży starych gier komputerowych, jest potentatem na tym niszowym rynku i trzecim w kolejności graczem na światowym rynku cyfrowej dystrybucji gier. Serwis sprzedał ponad milion egzemplarzy gier do ponad 50 krajów, w tym ponad połowę do Stanów Zjednoczonych.
PocztaKwiatowa.pl zaś adresuje swoją ofertę głównie do Polonii, stąd największe zamówienia ma z Wielkiej Brytanii i Irlandii.
– Zdobycie klienta zagranicznego nie jest wcale proste. Inna jest mentalność użytkowników internetu spoza kraju, a także odmienne narzędzia służące do wyszukiwania produktów sprawiają, że należy się nastawić na szczegółową analizę różnych zachowań potencjalnych klientów – opowiada Pujszo z Oponeo.
Jednak, jak widać, polskie e-sklepy z tą analizą radzą sobie coraz lepiej.
opinia prawna
Łukasz Bendkowski
CMS Cameron McKenna
Z danych Eurobarometru wynika, że 44 proc. konsumentów rezygnuje z zakupów w internecie po sprawdzeniu informacji dotyczących kosztów oraz skomplikowanych i niezrozumiałych rozwiązań prawnych. Na skutek rezygnacji klientów 26 mld euro rocznie tracą internetowi sprzedawcy. Dzieje się tak, bo wielu przedsiębiorców unika sprzedaży towarów klientom z różnych rynków europejskich, bojąc się kosztów ewentualnych sporów, w których konsument będzie uprawniony odwoływać się do prawa własnego państwa.
Niebieski guzik to wynalazek polskiej prezydencji, który poparła w październiku Komisja Europejska. Rozwiązanie to oparte będzie na europejskim prawie umów, które zapewni konsumentom i przedsiębiorcom możliwość wyboru jednolitych zasad dla kupna lub sprzedaży w sieci na terenie całej Unii. W UE jest dziś tylko 5 państw – Litwa, Francja, Portugalia, Grecja, Luxemburg – które umożliwiają klientowi w ciągu kilku miesięcy po kupnie towaru w internecie wybór dogodnego środka prawnego, jeśli towar okaże się wadliwy. Chodzi o to, by konsument samodzielnie, bez udziału przedsiębiorcy, mógł zadecydować o tym, czy zażąda naprawy wadliwego towaru, jego wymiany, czy obniżenia ceny. Zasady te nie zastąpią jednak krajowych. Będzie to rozwiązanie dobrowolne zarówno dla konsumentów, jak i przedsiębiorców.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama