Francuska prasa jest w środę mocno podzielona w ocenie pomysłu przeprowadzenia w Grecji referendum na temat drugiego pakietu pomocy dla Aten. Jedne tytuły ostro krytykują premiera Jeorjosa Papandreu, inne - uznają tę inicjatywę za przejaw zdrowia demokracji.

Ogłoszona w poniedziałek nieoczekiwana propozycja Papandreu wprowadziła w zakłopotanie komentatorów czołowych francuskich gazet.

Część z nich - jak "Le Figaro" i "Le Monde" - nie szczędzi bezlitosnej krytyki władzom greckim, a samą inicjatywę przeprowadzenia referendum uważa za katastrofalną w skutkach dla strefy euro. "Czy Europa zginie przez grecką truciznę?" - pyta konserwatywne, bliskie prezydentowi Nicolasowi Sarkozy'emu "Le Figaro".

Według komentatora tego dziennika, swego czasu "Grecja włamała się do strefy euro ze sfałszowanymi rachunkami finansów publicznych, mając reputację państwa bez dyscypliny podatkowej i nieskutecznego pod względem administracyjnym". "Le Figaro" dodaje, że swoim pomysłem przeprowadzenia referendum Ateny "zbliżają się wielkimi krokami w stronę opuszczenia strefy euro".

W podobnym tonie komentuje bliski politycznego centrum dziennik "Le Monde". W jego opinii premier Papandreu podjął "szaleńcze ryzyko". Gazeta uważa, że nieoczekiwana decyzja Aten "każe się mocno zastanawiać, czy Grecja ma naprawdę swoje miejsce w eurogrupie".

Odmiennego zdania są komentatorzy innych tytułów, np. lewicowego "Liberation", który broni inicjatywy referendum w Grecji. Jego zdaniem, Papandreu podniósł słusznie kwestię demokratyczności podejmowanych przez możnych tego świata decyzji bez oglądania się na zainteresowanych. "Co myślą o brutalnej terapii oszczędności narody, które same doświadczą jej skutków?" - pyta retorycznie "Liberation".