Większość banków oferuje internetowy rachunek maklerski, którym można zarządzać z poziomu konta osobistego. To rozwiązanie zmienia ROR z dostępem do sieci w centrum zarządzania inwestycjami. Klient może samodzielnie zakładać lokaty, kupować fundusze, akcje i obligacje.
Dostęp do usług maklerskich z poziomu konta osobistego umożliwia dziś wiele banków oferujących konta internetowe. Największą zaletą takiego połączenia jest możliwość zarządzania giełdowymi inwestycjami bezpośrednio za pomocą platformy bankowej, bez konieczności uruchamiania kolejnej w biurze maklerskim. Tego rodzaju rozwiązania stosują już m.in. mBank, MultiBank, Millennium, Alior Bank i PKO BP, które dołącza usługi maklerskie do internetowych kont w Inteligo.
Funkcjonalność maklerska dołączona do konta bankowego to idealne rozwiązanie dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z giełdą, ewentualnie rzadko dokonują transakcji, na przykład przy okazji wielkich prywatyzacji. Lepsze dlatego, że po prostu jest tańsze. Banki nie pobierają bowiem opłat za aktywację usługi ani miesięcznego abonamentu lub pobierają opłaty niższe niż w przypadku tradycyjnego rachunku maklerskiego. Podstawowym kosztem jest prowizja od każdej transakcji, wyrażona jako procent kwoty operacji kupna czy sprzedaży na przykład akcji. Prowizje nie są wysokie, ale trzeba je uwzględnić przy obliczaniu planowanej czy też zrealizowanej stopy zwrotu na transakcji. W mBanku i MultiBanku zapłacimy 0,39 proc. od każdej transakcji, podobnie w Millennium i PKO BP. W Alior Banku minimalna prowizja wynosi 0,29 proc., ale dotyczy dużych transakcji. Przy mniejszych kwotach prowizja również wynosi 0,39 proc. Ważne jednak, że wszystkie banki stosują opłatę minimalną, która znacznie podnosi koszt obsługi przy niewielkich transakcjach. Dlatego by w pełni skorzystać z niskiej prowizji, trzeba zawierać transakcje o wartości minimum tysiąca złotych. I tak na przykład w PKO BP minimalna prowizja to 5 zł. W pozostałych opisywanych wyżej przypadkach minimalna kwota prowizji wynosi 3 zł.
Kolejną zaletą usługi maklerskiej zintegrowanej z kontem bankowym jest łatwość zarządzania gotówką. Przy kupnie akcji pieniądze są automatycznie pobierane z rachunku bankowego, z kolei przy sprzedaży automatycznie na to konto wracają. Dzięki temu od razu można z nich korzystać. Posiadacze tradycyjnych rachunków maklerskich muszą w takiej sytuacji wykonać dodatkowe przelewy: najpierw żeby na rachunku maklerskim mieć pieniądze potrzebne do kupna akcji, a później przelać pieniądze z rachunku maklerskiego na zwykłe konto, aby z gotówki móc skorzystać.
Podobnie jak w przypadku tradycyjnego rachunku maklerskiego, przy korzystaniu z usług maklerskich w koncie osobistym mamy dostęp do notowań w czasie rzeczywistym oraz serwisów informacyjnych. Znajdziemy w nich na przykład rekomendacje biura maklerskiego, z którym współpracuje nasz bank. Możemy handlować nie tylko akcjami z głównego rynku GPW, lecz także papierami notowanymi na NewConnect, kontraktami terminowymi i obligacjami z rynku Catalyst.
Jednak bardziej doświadczeni giełdowi gracze decydują się zwykle na otwarcie oddzielnego rachunku maklerskiego. Za jego prowadzenie trzeba zapłacić kilkadziesiąt albo i więcej złotych rocznie. Na przykład w przypadku rachunku w Amer Brokers roczny koszt wynosi 120 zł. Za te pieniądze jednak uzyskujemy możliwość składania bardziej skomplikowanych zleceń niż tylko dyspozycja kupna czy sprzedaży papierów wartościowych. Możemy na przykład ustalać limit dopuszczalnej straty, przy której system transakcyjny automatycznie zamknie naszą pozycję, lub analogicznie limit take profit określający poziom zadowalającego nas zysku, przy którym pozycja również zostanie zamknięta.
Możesz pograć na walutach
Biura maklerskie i banki oferują dostęp nie tylko do rynków akcji i obligacji, lecz także do rynku walutowego. Dla osób zadłużonych we frankach interesująca jest możliwość zakupu waluty z faktycznym przelewem na konto walutowe. Możliwość taką daje m.in. TMS Brokers, który niedawno uruchomił usługę Gocash.
Jednak większość brokerów skupia się na udostępnianiu inwestorom specjalnych platform transakcyjnych do spekulacji i zarabiania na zmianach kursów walut obcych. Do dyspozycji mamy platformy typu market maker oraz ECN. Dla początkujących spekulantów polecany jest ten pierwszy rodzaj, prowadzony dziś m.in. przez XTB, IDM, TMS i DM BOŚ. Zaletami są możliwość zawierania niewielkich transakcji, dźwignia kapitałowa oraz niskie koszty, do których należy spread, czyli różnica w kursie kupna i sprzedaży danej waluty. Wadą jest to, że ze swoją transakcją spekulujący nie wychodzi na prawdziwy rynek międzybankowy, ale zawiera ją w gruncie rzeczy z biurem maklerskim operującym platformą. Gracze posiadający nieco większy kapitał i mający większe doświadczenie na rynku walutowym forex wybiorą zapewne platformę ECN, dzięki której z każdą transakcją wychodzimy na prawdziwy rynek walutowy. Musi ona mieć jednak odpowiedni wolumen, toteż z ECN korzystają gracze o bardziej zasobnym portfelu. W Polsce dostępne są platformy ECN prowadzone przez zagraniczne instytucje finansowe. Z polskich oferuje takie rozwiązanie Alior Bank oraz od niedawna TMS.