Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF) opiewający obecnie na 440 mld euro, ma być wzmocniony, jak podały źródła, poprzez tzw. lewarowanie, czyli zwiększanie możliwości kapitałowych funduszu bez zwiększenia jego środków z kasy państw strefy euro.
"Francja i Niemcy osiągnęły porozumienie, by wzmocnić fundusz do 2 bln euro (...) , by rozwiązać kryzys zadłużenia i ma to zatwierdzić weekendowy szczyt" - napisał "The Guardian". Brytyjska gazeta wyjaśnia, że zgodnie z tym porozumieniem fundusz otrzyma zdolność udzielania gwarancji wierzycielom, tak by ubezpieczyć straty z części obligacji zakupionych na rynku pierwotnym. Inne źródła podały w Brukseli, że może chodzić o 20-30 proc. wartości obligacji.
Z kolei niemiecki dziennik "Financial Times Deutschland" podał, że niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble wspominał o 1 bln euro jako "sile uderzeniowej" EFSF.
W środę szef KE Jose Manuel Barroso zaapelował do przywódców o ambitne decyzje szczytu UE i strefy euro w niedzielę, by powstrzymać rozszerzający się kryzys zadłużenia, w tym właśnie o takie wzmocnienie funduszu ratunkowego strefy euro EFSF, by mógł przychodzić z pomocą takim krajom jak Hiszpania. Po raz trzeci w ciągu miesiąca ocena zdolności kredytowej Hiszpanii została obniżona przez agencje ratingowe. Tymczasem Francji jedna z agencji ratingowych zagroziła obniżeniem oceny z obecnie najwyższej - potrójnego A.
"Oczekujemy +żywotnej+ odpowiedzi (na szczycie), by dać gwarancje wszystkim krajom strefy euro, w tym Hiszpanii. Nie będę antycypował konkretnych decyzji szczytu, ale myślimy, że wzmocnienie funduszu EFSF ma na celu stworzenie - jeśli to konieczne - możliwości odpowiedzi na sytuacje także w tych krajach, które nie są objęte programem pomocy" - powiedział Barroso. Obecnie EFSF przychodzi z pomocą tylko krajom objętym programem pomocy UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, czyli Grecji, Irlandii i Portugalii.
Zdaniem "Guardiana", Paryż i Berlin porozumiały się też w kwestii potrzeby dokapitalizowania europejskich banków, aby spełniały wymóg 9 proc. wskaźnika płynności. Tylko wtedy będą mogły zdać testy wytrzymałości, jakie przeprowadzi Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) w bankach kluczowych dla unijnego systemu bankowego. Za podniesieniem wskaźnika z obecnych 5 do 9 proc. opowiedział się publicznie minister finansów Niemiec Wolgang Schaeuble.
Przedstawiciele Międzynarodowego Funduszu Walutowego mówili, że banki europejskie potrzebują rekapitalizacji nawet w wysokości 200 mld euro. Ocenia się, że najwięcej, w przypadku znacznej restrukturyzacji długu Grecji, potrzebować będą jednak banki greckie, bo wiele banków europejskich uwzględniło już w swych księgach straty na greckich papierach.
Wciąż nie ma jednak porozumienia na temat wielkości restrukturyzacji greckiego długu, a dokładnie - o ile zwiększyć straty sektora prywatnego ponad uzgodnione na szczycie strefy euro w lipcu 21 proc. wartości greckich obligacji. Niemcy, jak podają źródła, uważają, że tzw. haircut (straty dla inwestorów) powinien wynieść nawet 50 proc. Schaeuble, pytany w niedzielę, czy grecki dług można umorzyć o 50-60 proc., odparł w wywiadzie dla telewizji ARD: "Trwałe rozwiązanie dla Grecji nie jest możliwe bez umorzenia długu, i to prawdopodobnie większego, niż brano pod uwagę latem".
Z kolei szef eurogrupy Jean-Claude Juncker powiedział kilka dni temu, że jeśli banki i ubezpieczyciele prywatni nie zgodzą się dobrowolnie na większe straty niż uzgodnione latem 21 proc., "to będziemy musieli rozważyć obowiązkowe zaangażowanie wierzycieli".
Podstawą decyzji szczytu w sprawie długu Grecji ma być raport tzw. trojki, czyli ekspertów UE, MFW i Europejskiego Banku Centralnego na temat spłacalności greckich wierzytelności. Rzecznik komisarza UE ds. walutowych Amadeu Altafaj powiedziała PAP w środę, że raport jest na ukończeniu i trafi do ministerstw finansów 17 państw strefy euro "w najbliższym czasie", niewykluczone że jeszcze w środę.