Jeśli banki z powodu spowolnienia gospodarczego nie będą chciały udzielać kredytów, klienci pójdą do parabanków. Ale one wtedy też zaostrzą swoją politykę.
Jeśli banki z powodu spowolnienia gospodarczego nie będą chciały udzielać kredytów, klienci pójdą do parabanków. Ale one wtedy też zaostrzą swoją politykę.
I kwartał tego roku był pierwszym od wiosny 2008 r., kiedy polskie banki złagodziły kryteria udzielania kredytów konsumpcyjnych. Odwilż trwała jednak krótko, gdyż już w drugim kwartale wymogi wobec kredytobiorców ponownie zostały zaostrzone.
Zdaniem analityków spodziewane spowolnienie gospodarcze może jeszcze zaostrzyć politykę banków, a to zaowocuje zwiększeniem liczby osób, które nie dostaną kredytu w banku. Po pieniądze ludzie ci zwrócą się więc do instytucji parabankowych, udzielających drogich, krótkoterminowych pożyczek, zwanych chwilówkami.
– Parabanki mogą więc zyskać kolejnych klientów spośród tych, którzy odejdą z kwitkiem z banku – mówi Michał Sadrak, analityk Open Finance.
Ale przedstawiciele tych firm twierdzą, że nie każda z takich osób dostanie u nich pożyczkę. – W sytuacjach kryzysowych Provident, podobnie jak inne instytucje finansowe, tak ustawia systemy oceny zdolności kredytowej, aby zapewnić bezpieczeństwo spłaty pożyczek na odpowiednio wysokim poziomie – mówi Tomasz Trabuć, rzecznik prasowy Provident Polska, największej w Polsce instytucji udzielającej pożyczek krótkoterminowych. W rezultacie w okresie dekoniunktury więcej chętnych odchodzi z firmy bez pożyczki.
Na dodatek firmy w kryzysie ostrzej traktują tych wierzycieli, którzy nie radzą sobie z obsługą zobowiązań. Na przykład w 2009 r. Provident dużą grupę takich klientów przekazał do windykacji.
– W normalnych warunkach pewnie zgodzilibyśmy się na przedłużenie okresu spłaty pożyczek – mówi Tomasz Trabuć.
Te dwa czynniki – ostrzejsze warunki udzielania pożyczek i surowsze traktowanie niesumiennych wierzycieli – były przyczyną, dla której firma w 2009 r. straciła sporo klientów. Na koniec 2008 r. było ich 850 tys., a rok później – o ok. 100 tys. mniej.
Także przedstawiciele innych firm, udzielających szybkich pożyczek, nie cieszą się z kryzysu. – Ludzie będą raczej oszczędzać, niż wydawać pieniądze przy spowolnieniu gospodarczym – mówi Ewelina Fastyn z SMS365.PL.
Chwilówki to krótkoterminowe pożyczki, których koszt obsługi sięga nawet kilkunastu tysięcy procent rocznie. Choć nominalne oprocentowanie mieści się w ramach obowiązujących przepisów – dziś nie może być wyższe niż 24 proc. w skali roku – to firmy obchodzą prawo, pobierając dodatkowe opłaty, np. w postaci dodatkowej prowizji za obsługę w domu klienta czy ubezpieczenie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama