Niewielka płynność i brak dużych inwestorów – cechy uznawane za wady rynku alternatywnego, teraz pomagają mu w trudnych czasach.
Niewielka płynność i brak dużych inwestorów – cechy uznawane za wady rynku alternatywnego, teraz pomagają mu w trudnych czasach.
W czasie sierpniowego krachu na giełdach indeks spółek notowanych na NewConnect stracił mniej niż wskaźniki małych i średnich firm notowanych na głównym parkiecie GPW. Podczas gdy mWIG40 od początku sierpnia do pierwszych dni września obniżył się o prawie 18 proc., a sWIG80 stracił w tym czasie ponad 19 proc., NCIndex zmniejszył wartość o zaledwie 14,5 proc. Również dzienne wahania cen akcji były tu niższe niż na głównym parkiecie.
Z wyliczeń firmy Grupa Trinity wynika, że w lipcu i sierpniu dzienne odchylenie stóp zwrotu dla NCIndex wynosiło 1,15 proc. W przypadku WIG20 wartość ta wynosiła 1,66 proc., dla sWIG80 – 1,79 proc., a dla mWIG40 aż 1,91 proc. Można odnieść wrażenie, że NewConnect, na którym notowane są młode spółki w trudnych chwilach, gdy inwestorom puszczają nerwy, zachowuje się stabilniej niż główny rynek GPW grupujący większe firmy.
Zdaniem Bartosza Zalewskiego, wiceprezesa firmy GoAdvisers, rynkowi NewConnect pomogły cechy, które uznawane są zwykle za jego wady, np. niewielkie zaangażowanie funduszy inwestycyjnych. – Umarzanie jednostek przez klientów tych instytucji zmusza zarządzających do wyprzedaży aktywów, co z kolei skutkuje znacznymi spadkami indeksów na rynku regulowanym – mówi Bartosz Zalewski.
Z kolei w handlu na rynku NewConnect większy udział mają doświadczeni inwestorzy indywidualni. – Ich decyzje inwestycyjne są w mniejszym stopniu narażone na rynkowe nastroje – uważa Bartosz Zalewski. Dlatego też inwestorom tym nie puszczają nerwy nawet podczas gwałtownych spadków.
Z kolei Anna Andrzejak, dyrektor departamentu transakcji kapitałowych w ORK BZ WBK, uważa, że czynnikiem sprzyjającym rynkowi NewConnect w bessie jest niska płynność notowanych tu akcji. – Na niektórych spółkach od wielu sesji nie było żadnej transakcji – mówi Anna Andrzejak. Radosław Tadajewski, prezes Grupy Trinity, uważa, że niska płynność odstrasza od spekulacyjnych zakupów walorów. – Przeciętny inwestor na NewConnect częściej stara się zarobić na wzroście fundamentalnej wartości spółek, a nie na chwilowych ruchach cen – mówi Radosław Tadajewski.
Jednak niektórzy analitycy mówią, że spadki na NewConnect były niewielkie, bo indeks tego rynku od dawna stoi w miejscu. Podczas ostatniej hossy indeksy na GPW urosły o kilkadziesiąt procent, a wskaźnik rynku NewConnect od sierpnia 2009 r. praktycznie nie zmienił wartości.
Zdaniem ekspertów akcje spółek notowanych na rynku alternatywnym w dalszym ciągu powinny zachowywać się stabilniej niż te z głównego rynku. – Nie można oczywiście wykluczyć, że jakiemuś inwestorowi puszczą nerwy i będzie próbował sprzedać duży pakiet akcji, kiedy na giełdach światowych zrobi się gorąco – mówi prezes Grupy Trinity. Dodaje jednak, że będzie to dotyczyło pojedynczych papierów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama