MFW chce dokapitalizować europejskie banki, Rezerwa Federalna – dodrukować kolejne pieniądze, a Europejski Bank Centralny – reformować zadłużone gospodarki. W jednym są zgodni: recesji trudno będzie uniknąć.
Światowej gospodarce grozi ponowna recesja: taka jest wspólna ocena szefów MFW, Rezerwy Federalnej i Europejskiego Banku Centralnego, którzy spotkali się w amerykańskim kurorcie Grand Teton. Jednak każda z tych instytucji ma odmienną receptę na to, jak minimalizować ryzyko.
– Tego lata znaleźliśmy się w niebezpiecznej sytuacji. Stawka jest poważna: słaby wzrost gospodarczy może łatwo zostać zniweczony. Dlatego trzeba działać natychmiast – powiedziała w sobotę szefowa funduszu Christine Lagarde.

MFW: dokapitalizujemy

Dzień wcześniej amerykańskie władze podały bardzo niepokojące dane dotyczące gospodarki USA. W drugim kwartale jej tempo wzrostu osłabło do zaledwie 1 proc. w ujęciu rocznym. Jak wskazują ekonomiści, zwykle po tak ostrym kryzysie jak ten z 2009 roku powinno nastąpić mocne odbicie PKB. Powodem słabej koniunktury jest jednak niewielki poziom konsumpcji w USA, spowodowany m.in. wysokim (9,4 proc. osób w wieku produkcyjnym) bezrobociem, spadkiem cen nieruchomości i wysokim poziomem zadłużenia gospodarstw domowych.
Dodatkowo amerykańskiej gospodarki nie napędza eksport: mimo słabego dolara sprzedaż towarów za granicą wzrosła w II kw. zaledwie o 3,1 proc. zamiast 6 proc., jak się spodziewano. Już wcześniej bardzo słabe dane gospodarcze za drugi kwartał podał Eurostat. Wynika z nich, że w tym czasie w ujęciu rocznym strefa euro spowolniła do 1,7 proc., a same Niemcy nawet do 0,5 proc.
Zdaniem Christine Lagarde receptą na szybszy wzrost powinno być dokapitalizowanie przez władze banków komercyjnych, przede wszystkim w krajach unii walutowej. W opinii Francuzki tylko w ten sposób instytucje finansowe zaczną znów udzielać na skalę sprzed kryzysu kredytów, stwarzając warunki dla dynamicznego wzrostu gospodarki.
– Ta koncepcja jest trudna do wprowadzenia w życie, bo rządy w Europie i USA osiągnęły granice zadłużenia i nie mogą zaciągać kolejnych pożyczek bez wystawienia na szwank zaufania inwestorów – wskazuje jednak Diane Swonk, analityczka funduszu inwestycyjnego Mesirow Financial Inc. z Chicago.

Fed: pompujemy

W Grand Teton inną koncepcję wsparcia wzrostu zaprezentował szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke. Jego zdaniem fundamentalne znaczenie ma utrzymanie sprzyjającej inwestorom polityki monetarnej. Dlatego przynajmniej do 2013 roku amerykański bank centralny chce utrzymać na poziomie bliskim zera stopy procentowe. Na wrzesień Bernanke zwołał także dwudniowe posiedzenie Fed, na którym chce ogłosić trzeci już program wpompowania w gospodarkę pustego pieniądza (tzw. quantitative easing 3). To nie tylko jeszcze bardziej ułatwi przedsiębiorcom uzyskanie kredytów w banku, ale dodatkowo osłabi kurs dolara, co będzie na rękę amerykańskim eksporterom. Kurs amerykańskiej waluty i tak już jest jednak rekordowo słaby wobec jena, zaś za euro w piątek można było otrzymać aż 1,44 dol.
Eksperci mają jednak wątpliwości, czy Fed wciąż może rzeczywiście skutecznie wesprzeć wzrost gospodarczy w USA. Rezerwa Federalna już teraz ma w swoim bilansie 2,2 bln dol. obligacji i dalsze ich kupowanie (co jest podstawowym narzędziem QE3) może doprowadzić do paniki na rynkach finansowych. – Z powodu szybko rosnącego długu Standard & Poor’s już odebrała Ameryce najwyższą ocenę ryzyka kredytowego – przypomina John Silvia, główny ekonomista banku inwestycyjnego Wells Fargo.

EBC: reformujemy

W swoim wystąpieniu w Grand Teton prezes EBC Jean-Claude Trichet kładł natomiast nacisk na reformy strukturalne. Jego zdaniem większe otwarcie europejskiej gospodarki na konkurencję oraz poluzowanie regulacji na rynku pracy pozwolą na uniknięcie ryzyka recesji. W przeciwieństwie do Fed EBC nie zamierza natomiast obniżać stóp procentowych. – Niska inflacja jest jednym z najważniejszych osiągnięć strefy euro – podkreślał Trichet.
Na krótką metę EBC zamierza natomiast skupować obligacje krajów mocno zadłużonych (głównie Hiszpanii i Włoch), aby zapobiec panice na rynku. Już teraz jednak bank centralny ma na swoim koncie takie papiery warte ponad 1,1 bln euro i nie może ich kupować dalej bez narażenia na szwank swojej wiarygodności.