Plan premiera Fillona ma przynieść w ciągu dwóch lat 14 mld euro oszczędności. Do 2013 r. deficyt Paryża spadnie z obecnych 7,1 proc. do 3 proc. Aby to osiągnąć, trzeba m.in. podnieść podatki.
Francja zaciska pasa, aby uratować najwyższą ocenę wiarygodności kredytowej (AAA). Premier Francois Fillon przedstawił wczoraj program oszczędności i wyższych podatków, który zakłada ograniczenie w tym roku dziury budżetowej o cztery, a w przyszłym – o 10 miliardów euro.
W ten sposób deficyt finansów publicznych ma spaść z 7,1 proc. w 2010 r. do 5,7 proc. w tym, 4,6 proc. w przyszłym i 3 proc. w 2013 r. Prezydent Sarkozy po pogłoskach, że agencje ratingowe mogą obniżyć ocenę ryzyka kredytowego kraju, zapowiedział zrobienie wszystkiego, aby utrzymać zaufanie inwestorów finansowych.
Cięć nie udało się uniknąć, bo wbrew prognozom francuska gospodarka zwalnia, a dochody podatkowe są coraz niższe. W II kwartale tego roku dochód narodowy kraju rósł w tempie 1,6 proc. w ujęciu rocznym. Zdaniem większości ekonomistów zakładany do tej pory przez rząd wzrost PKB o 2 proc. w tym roku i 2,25 proc. w przyszłym jest nierealny.
Przedstawione wczoraj przez Fillona plany obejmują ograniczenie dotychczasowych ulg podatkowych. Francuzi będą mogli odliczyć tylko 15 proc. wydatków na inwestycje w nieruchomości na wynajem i 10 proc. na działki rekreacyjne. Na początku kadencji prezydent wprowadził ulgi podatkowe w tych obszarach w nadziei, że rozwój rynku nieruchomości okaże się kołem zamachowym dla gospodarki.
Od przyszłego roku normalnemu opodatkowaniu mają zostać także poddane nadgodziny przepracowane przez pracowników najemnych. Z 12,3 do 14 proc. zostanie podwyższony podatek od zysku z inwestycji kapitałowych, a w przypadku sprzedaży nieruchomości sięgnie on 33 proc. Specjalnym, 1,5-procentowym podatkiem miałyby być obciążone gospodarstwa domowe z dochodami powyżej miliona euro rocznie. Z takim wnioskiem we wtorek w specjalnym apelu opublikowanym w mediach wystąpili prezesi 16 czołowych francuskich koncernów.
Nowy program oszczędności budżetowych oznacza także znaczne podwyższenie realnych podatków od zysku płaconych przez firmy. Do tej pory mogły one pomniejszać wysokość obciążeń fiskalnych, redukując zyski o straty poniesione w przeszłości. Teraz ten mechanizm zostanie ograniczony tylko do ostatniego roku poprzedzającego termin rozliczenia z fiskusem.
Nowe środki oszczędnościowe zostały przedstawione dwa miesiące przed tradycyjnym terminem, w którym rząd przygotowuje projekt budżetu na przyszły rok.
– Rząd słusznie robi, starając się za wszelki sposób uspokoić rynki finansowe co do wiarygodności programu uzdrowienia finansów publicznych, choć przedstawione kroki są wciąż o wiele mniej radykalne od tego, co zrobiły rządy Włoch i Hiszpanii – zwraca uwagę Michel Martinez, główny ekonomista banku Societe Generale.
Polityka zaciskania pasa nie powinna natomiast przekreślić szans Sarkozy’ego na reelekcję w przyszłym roku. Z najnowszego sondażu instytutu IPSOS wynika, że aż 54 proc. Francuzów uważa redukcję długu państwa (85 proc. PKB) za absolutny priorytet.
Socjaliści nie chcą zaciskania pasa
Główni kandydaci do nominacji Partii Socjalistycznej w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Francois Hollande i Martine Aubry odrzucili wczoraj w trakcie spotkania w La Rochelle pomysł zapisania w konstytucji „złotej zasady” definiującej maksymalny poziom deficytu budżetowego. Ich zdaniem polityka cięć budżetowych jest kontrproduktywna, bo doprowadzi do jeszcze większego spowolnienia wzrostu gospodarczego i utrzymania poziomu bezrobocia na poziomie prawie 10 proc. osób w wieku produkcyjnym. Socjaliści chcą natomiast zrównać poziom opodatkowania dochodów kapitałowych ze stawką podatku dochodowego osób o najwyższym uposażeniu. W takim przypadku musiałby on wynieść około 40 procent. Zamierzają także przeforsować prawo zakazujące spekulacji na instrumentach pochodnych na giełdzie oraz nadmiernych uposażeń maklerów domów inwestycyjnych. Ich zdaniem obecne ulgi podatkowe, które łącznie są warte 75 mld euro w skali roku, powinny być w całości utrzymane.