Z ustawą czy bez, genetycznie zmodyfikowane produkty z całego świata szerokim strumieniem wlewają się do Polski. Prezydent zawetował wczoraj ustawę o nasiennictwie zawierającą zapisy o GMO.
Prezydent zawetował wczoraj ustawę o nasiennictwie, która wprowadzała zakaz handlu nasionami genetycznie zmodyfikowanymi oraz rejestracji roślin genetycznie zmodyfikowanych. Bronisław Komorowski podkreślał, że jest to sprzeczne z prawem wspólnotowym.
Ustawa nie regulowała jednak kwestii upraw genetycznie zmodyfikowanych i zakazu produkcji z nich żywności. A właśnie te przepisy są nam obecnie najbardziej potrzebne. Ich wprowadzenia wymaga od nas UE.

Na razie nie ma zakazu

Według obecnie obowiązującego prawa w Polsce panuje genetyczny chaos. Nie można bowiem kupować i sprzedawać materiału siewnego GM. – Nie ma natomiast zakazu przywozu do Polski nasion GM z innych krajów UE, jak również zakazu uprawy roślin GM. Jednak to ma miejsce bez żadnej kontroli – tłumaczy Tomasz Twardowski z Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk, wiceprezes Polskiej Federacji Biotechnologii. Dodaje, że za brak regulacji grożą nam dotkliwe kary finansowe.
Genetycznie zmodyfikowane produkty z całego świata trafiają do Polski i na nasze stoły.
Oficjalnie na naszych polach na razie uprawiana jest jedynie genetycznie zmodyfikowana kukurydza. Polski Związek Hodowców Kukurydzy szacował dwa lata temu, że jej uprawa sięgała 3000 ha. Dziś może być wielokrotnie więcej. Trudno jednak wskazać dokładnie ile, bo nikt tego nie rejestruje. Inne produkty tego typu sprowadza się jednak masowo do naszego kraju. – Śruta sojowa produkowana z nasion GM jest na przykład podstawą pasz zwierzęcych. Rocznie importuje się jej do naszego kraju 2 mln ton – mówi Tomasz Twardowski.
Trudno dokładnie określić, które towary znajdujące się na sklepowych półkach zawierają w sobie zmodyfikowane genetycznie składniki. Obowiązek ich znakowania pojawia się w momencie, gdy ich udział w całości wyrobu przekroczy 0,9 proc. – Szacuje się więc, że nawet 70 proc. dostępnych produktów zawiera genetycznie zmodyfikowane dodatki, jak białka sojowe czy mąka kukurydziana. Obecnie tylko jeden produkt dostępny w marketach jest oznaczony jako genetycznie zmodyfikowany. Jest nim olej sojowy – zauważa Tomasz Twardowski.

GMO jest tańsze

Podobnie jest w przypadku odzieży produkowanej z bawełny, która w 70 proc. jest genetycznie zmodyfikowana. Taką produkują Chiny, Pakistan i Indie.
Czy trzeba więc zakazywać GMO? Jego przeciwnicy, czyli ekolodzy, twierdzą, że spożywanie takiej żywności powoduje nowotwory i ułomności wśród potomstwa. Zwolennicy odpowiadają, że nie ma żadnych naukowo potwierdzonych badań na ten temat.
Do tego uprawa z genetycznie zmodyfikowanych nasion jest tańsza. – Dają one mniejsze straty, czyli są bardziej produktywne, a niektóre uprawy, jak na przykład kukurydzy, wymagają oprysków tylko jednym środkiem – wyjaśnia Izabela Dąbrowska-Kasiewicz, analityk rynku zbóż i środków produkcji w BGŻ. Dlatego, jak zauważa, wprowadzanie jakichkolwiek ograniczeń w GMO może być szkodliwe nie tylko dla producentów z sektora rolno-spożywczego, lecz także dla konsumentów, którym przyjdzie płacić za żywność więcej. Zakaz stosowania pasz GM spowodowałby wzrost cen mięsa wieprzowego, wołowego i drobiowego.