Analitycy Millennium Dom Maklerski uważają, że wciąż dobra kondycja gospodarki Szwajcarii połączona z niską inflacją, to woda na młyn dla dalszych wzrostów kursu franka, który we wtorek pobił kolejne rekordy w relacji do złotego. Za helwecką walutę po 17.00 płacono 3,67 zł.
Jak zauważa analityk DM BOŚ Marek Rogalski, opublikowane we wtorek rano dane o sprzedaży detalicznej w Szwajcarii wskazują, że wzrosła ona w czerwcu o 7,4 proc. rok do roku wobec spadku o 3,9 proc. w tym samym ujęciu w maju. "Nie ma tym samym argumentów dla (banku centralnego Szwajcarii - PAP) do interwencji na rynku franka" - podsumowuje.
Ponadto niepokój wciąż utrzymuje sie na rynku walutowym mimo że Izba Reprezentantów Kongresu USA uchwaliła w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego kompromisowy plan podniesienia limitu zadłużenia i redukcji deficytu budżetowego Stanów Zjednoczonych, uzgodniony wcześniej między Białym Domem a Republikanami. We wtorek wieczorem naszego czasu nad planem ma głosować Senat.
Plan przewiduje podniesienie limitu długu o około 2,4 biliona dolarów i redukcję deficytu w podobnej wysokości przez cięcia wydatków rządowych w ciągu 10 lat. Na początek wydatki zmniejszone zostaną o niecały bilion dolarów; nastąpi to na przełomie 2012 i 2013 r.
Jak poinformowali we wtorek analitycy Domu Maklerskiego TMS Brokers, zgodnie z przewidywaniami polska waluta coraz silniej reaguje na międzynarodowe nastroje. Rosnące obawy o możliwą obniżkę ratingu USA powodują odpływ kapitału z rynków emerging markets. Ich zdaniem, wysoki kurs franka nie zostanie utrzymany w dłuższym terminie, jednak może on bić kolejne rekordy.
"Europa potrzebuje sprzyjających okoliczności - uspokojenia na rynkach i wzrostu gospodarczego. Wzrost może być słabszy niż wcześniej zakładano, a Amerykanie skutecznie zadbali o to, by uspokojenia na rynkach nie było. W efekcie mamy znów wyprzedaż obligacji w Europie i nowe rekordy franka" - ocenił główny ekonomista X-Trade Brokers Przemysław Kwiecień. Jego zdaniem frank będzie zyskiwał, chyba że ze Szwajcarii napłyną fatalne dane lub do akcji wkroczy Szwajcarski Bank Narodowy.
Eksperci wskazują, że na sytuację na rynkach ma wpływ także niestabilna sytuacja niektórych krajów strefy euro. Zdaniem analityka DM BOŚ Marka Rogalskiego, jeżeli Włochom, czy Hiszpanii zacznie grozić recesja, to będzie im bardzo trudno wyjść z rosnącej pętli zadłużenia. "Dodatkowo trzeba się też liczyć z tym, iż fakt ten będą chcieli skrupulatnie wykorzystać spekulanci - widać, że rentowności obligacji tych krajów znów idą mocno w górę" - argumentuje ekspert.
Jak wskazał, w najbliższych dniach kurs złotego wyniesie powyżej 4 zł za euro i za dolara.
Zdaniem analityków nerwowo jest również na rynku ropy naftowej. Według analityk Domu Maklerskiego BOŚ Doroty Sierakowskiej wtorek rozpoczął się pozytywnym akcentem na skutek kompromisu zawartego w USA. Optymizm ten został jednak później przygaszony za sprawą "kiepskiego odczytu indeksu ISM dla przemysłu USA - najniższego od dwóch lat". "Dodatkowo, rynek spodziewa się wzrostu zapasów ropy" - tłumaczy. Jak poinformowała, wieczorem Amerykański Instytut Paliw ma przedstawić raport dotyczący tygodniowych zapasów paliw.
Wskazała, że kapitał uciekał także z rynku miedzi. W poniedziałek kontrakty na miedź notowane w Nowym Jorku, potaniały o 1,85 proc. do poziomu 4,4 dolara za funt metalu. W dół powędrowały także ceny złota (o 0,29 proc.) i srebra (o 1,59 proc).