Szwajcarski frank może dalej się umacniać wobec złotego, zaś za euro w najbliższych dniach niewykluczone, że trzeba będzie płacić ok. 4,06 - przewidują dilerzy walutowi.

"Głównym wydarzeniem dzisiaj były poranne komentarze SNB na temat utrzymania stóp procentowych na niskim poziomie i zapowiedź ewentualnych dalszych działań, które miałyby przeciwdziałać umocnieniu franka szwajcarskiego. Spowodowało to zdecydowany ruch w górę kursu EUR/CHF. Ale i tak jesteśmy na wyższych poziomach niż wczoraj. Poza tym ciągle trwa zamieszanie wokół długu USA, a także Włoch i Hiszpanii, gdzie rentowności obligacji są wysokie" - powiedział PAP Przemysław Winiarczyk, diler walutowy banku Millennium.

W środę Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) poinformował w komunikacie, że nie będzie tolerował umacniającego się franka i będzie podejmował działania osłabiające walutę. Zdaniem SNB frank jest "ogromnie przewartościowany", co pogarsza perspektywy szwajcarskiej gospodarki. SNB oznajmił, że będzie się starał utrzymać trzymiesięczną stopę LIBOR jak najbliżej zera.

"Sytuacja jest ciągle niepewna. Frank prawdopodobnie ponownie umocni się, chyba, że pojawią się konkretne działania SNB. Na razie miała miejsce jedynie słowna interwencja. Natomiast kurs EUR/PLN idzie trochę w ślad za tym, co się dzieje na rynkach bazowych. Dzisiaj był niezbyt ciekawy dzień, było w miarę spokojnie. Moim zdaniem to sentyment do ryzyka decyduje o kursie EUR/PLN. Uważam, że w ciągu najbliższych dni możemy zobaczyć go na poziomie 4,06. Nie wiadomo, jak długo potrwa. Ta sytuacja związana z mocnym frankiem wydaje mi się sztucznie nadmuchana. Kurs nie odzwierciedla sytuacji gospodarczej Szwajcarii" - dodał.

Dilerzy SPW uważają, że jeżeli inwestorzy zagraniczni dalej będą zainteresowani polskimi obligacjami, to rentowności mogą dalej spadać. Jednak przy obecnych niskich poziomach rentowności trudno jest określić, czy tak się stanie.

"Bardzo mocne otwarcie było dzisiaj. Spowodowane było to m.in. kontynuacją zakupów papierów ze środka i długiego końca krzywej. Obecnie jesteśmy na najniższych poziomach w tym roku na całej krzywej. Polskie obligacje zostały sklasyfikowane przez zagranicznych inwestorów, jako bezpieczne. Obserwujemy to od jakiegoś czasu. Fundusze zagraniczne grają na zejście rentowności w Polsce. Pytanie, jak długo to będzie trwało" - powiedział PAP Adrian Skubij, diler obligacji ING Banku Śląskiego.

"To, co będzie się działo w najbliższym czasie, jest trudne do przewidzenia. Oczekiwanie dalszego zejścia z obecnych niskich poziomów jest bardzo ryzykowne. Jednak, jeżeli z zagranicy dalej będą dopływać środki, to ze względu na małe podaże obligacji MF, kontynuacja umocnienia polskiego długu jest możliwa. Nie jest wykluczone, że zejdziemy o dalsze 5-10 pb w rentownościach" - dodał.

21 lipca minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że resort ma zapewnione 80 proc. potrzeb pożyczkowych na 2011 r. Z informacji PAP wynika także, że deficyt budżetu w 2011 roku będzie o kilkanaście miliardów niższy, niż pierwotnie zakładano.

Ministerstwo Finansów na przeprowadzonej w środę aukcji zamiany sprzedało obligacje za 4.070,915 mln zł, a odkupiło papiery o wartości 4.009,568 mln zł.