Co czwarty kapsel używany w Europie został wyprodukowany przez spółki zależne krakowskiego potentata. Zamknięcia koronowe – jak fachowo nazywa się je w branży – są zwieńczeniem produktów takich gigantów, jak Coca-Cola, PepsiCo, Heineken, Carlsberg czy SAB-Miller.
Zaczęło się skromnie, zanim jeszcze na dobre w Polsce doszło do zmian ustrojowych i gospodarczych. W 1989 roku na bazie zakładu FOB Opakomet w Brzesku, spółki produkującej m.in. opakowania stalowe do produktów chemicznych i żywnościowych oraz zamknięcia koronowe do butelek szklanych, powstała spółka akcyjna Pol-Am-Pack SA. Wkrótce przejęła dębicki Fomet, stając się największą w Polsce firmą produkującą opakowania metalowe.
Firma szybko zaczęła ekspansję zagraniczną. Była założycielem i inwestorem strategicznym m.in. dwóch zakładów na Ukrainie, fabryk w Rosji i w Rumunii.
– Kluczowym momentem stało się rozpoczęcie budowy grupy Can-Pack jako firmy międzynarodowej, działającej w różnych warunkach rynkowych i kulturowych – wspomina po latach Stanisław Waśko, wiceprezes zarządu Can-Pack. Proces ten zakończył się w 2003 roku, gdy działalność została skoncentrowana w spółce Can-Pack SA. Obecnie w jej strukturach znajduje się 12 zakładów produkujących puszki i siedem wytwarzających kapsle. Rozsiane są po całym świecie.
– Budowa fabryk blisko lokalnych rynków zbytu to konieczność. Koszty transportu naszych produktów zabijałyby rentowność – mówi Stanisław Waśko.
Już dziś do Can-Packu należy 70 proc. indyjskiego rynku puszek. Inwestycja powstająca w Casablance pozwoli na walkę o rynki Afryki Północnej, na Wyspach Kanaryjskich, w Hiszpanii i Portugalii. To wcale nie koniec zagranicznych planów. Na początku przyszłego roku zostanie otwarta kolejna fabryka, tym razem w Finlandii.
Firmie sprzyjają prognozy rynkowe. W Europie sprzedaż puszek aluminiowych rozwija się w tempie 3 – 4 proc. rocznie. Jeszcze szybciej, bo w tempie 15 – 20 proc. rocznie rósł w latach 2009 – 2010 rynek indyjski. Spadek popytu odnotowano jedynie na rynkach Bliskiego Wschodu, choć spółka zakłada, że w latach 2011 – 2013 nastąpi tam odbicie.
Zagraniczne rynki zapewniają już dziś spółce aż 80 proc. sprzedaży. Dzięki ich podbojowi dynamicznie rosną przychody Can-Packu. O ile w 2008 roku wynosiły 920 mln dol., o tyle w 2010 roku osiągnęły poziom 1,21 mld dol. Rok 2011 spółka planuje zakończyć rekordowym wynikiem, poprawiając zeszłoroczny o 150 mln dol.
Istotną barierą rozwojową pozostanie kapitałochłonność i wzrost cen surowców. Ten przenoszony jest częściowo na klientów. – O ile z podstawowymi kosztami – blach aluminiowych i stalowych – udaje się to zrobić, o tyle już podwyżki innych oraz zmiany cen energii jesteśmy często zmuszani wziąć na siebie – mówi Waśko.
Spółka szuka rozwiązań unowocześniających produkcję i obniżających jej koszty. Ma na koncie wiele pionierskich wdrożeń. Jako pierwszy producent w Europie Centralnej i Wschodniej rozpoczęła produkcję opakowań zgrzewanych w miejsce lutowanych. Swój sukces stara się przenosić na inne pola. W 2003 roku Can-Pack został sponsorem drużyny koszykarek Wisły Kraków.