Senat ma w niedzielę głosować nad planem przywódcy demokratycznej większości Harry'ego Reida, według którego pułap długu byłby podwyższony o 2,4 biliona dolarów. W zbliżonej wysokości zredukowano by wydatki rządowe w celu zmniejszenia deficytu.
W sobotę jednak lider republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnell wysłał do senatora Reida list podpisany przez 43 innych senatorów republikańskich, w którym napisali oni, że plan jest nie do przyjęcia.
Oznacza to, że plan zostanie najprawdopodobniej od razu zablokowany w drodze tzw. filibuster, czyli obstrukcji parlamentarnej, polegającej na przeciąganiu debaty w celu niedopuszczenia do głosowania. Dla przerwania takiej debaty potrzeba minimum 60 głosów - na 100.
Republikanie (GOP) twierdzą, że cięcia wydatków zawarte w planie Reida nie są wiarygodne - polegają, jak to określili, na "sztuczkach" budżetowych. Skrytykowali szczególnie włączenie do cięć wartości 2,4 bln dol. redukcji wydatków na wojny w Afganistanie i Iraku, które już wcześniej zapowiadał rząd.
W piątek zdominowana przez GOP Izba Reprezentantów uchwaliła plan podniesienia limitu zadłużenia autorstwa republikańskiego przewodniczącego Izby Johna Boehnera. Tego samego dnia jednak plan ten odrzucił Senat.
W sobotnim przemówieniu radiowym prezydent Barack Obama po raz kolejny wezwał Republikanów do kompromisu. W stronnictwie tym radykalna prawica z Tea Party wymusza propozycje nie do przyjęcia dla Białego Domu.
Ministerstwo Skarbu USA wyznaczyło wtorek 2 sierpnia jako ostateczny termin koniecznego przedłużenia uprawnień rządu do zaciągania dalszych pożyczek na spłaty bieżących rachunków.
Jeżeli pułap długu nie zostanie do tego czasu podniesiony - ostrzega administracja - jest możliwe, że nie rząd nie będzie mógł wypłacać np. części emerytur i innych świadczeń.
Agencje ratingowe grożą USA obniżeniem oceny wiarygodności kredytowej z obecnego maksymalnego ratingu AAA.