Fabryki w Polsce mają mniejsze zamówienia, więc ograniczają produkcję. Odczuwają to pracownicy tymczasowi, którzy w takiej sytuacji są zwalniani w pierwszej kolejności. Specjaliści szacują, że liczba wyprodukowanych odbiorników może spaść o 4 miliony sztuk
Wakacje to czas przestoju w polskich fabrykach telewizorów – odbywa się wtedy konserwacja linii produkcyjnych. Dziś dwutygodniowy odpoczynek od pracy zaczyna np. zakład LG w Mławie. Po raz pierwszy producentom taka sytuacja jest jednak na rękę.

Załamanie rynku

Na skutek mniejszego popytu na urządzenia RTV fabryki zostały zmuszone w tym roku znacząco ograniczyć produkcję. – Spadek wynosi około 20 proc. – mówi nam Daniel Kortland z LG Electronics Mława, która w 2010 r. wyprodukowała 6,5 mln odbiorników. Jeśli sytuacja się nie poprawi, w skali całego roku produkcja może być tam niższa nawet o ponad 10 proc.
Podobna sytuacja jest u innych producentów telewizorów. Jak dowiedział się „DGP”, obniżenie produkcji nastąpiło już w Sharp Manufacturing Poland oraz Funai. Tak jak w przypadku LG, spadki w tych fabrykach są dwucyfrowe. – Potwierdzamy spadki, ale na tę chwilę nie mogę podać dokładnych danych na temat skali obniżenia produkcji – mówi Marlena Szmajda z Funai Electric Europe, który rocznie wytwarza około 3 mln urządzeń.
Na pogorszenie sytuacji wskazują także tegoroczne dane GUS. Przez pięć miesięcy tego roku w polskich fabrykach RTV, które mają w naszym kraju także Toschiba czy Orion, wytworzonych zostało 10 mln sztuk odbiorników. To aż o 16 proc. mniej w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Jeśli tendencja utrzyma się w kolejnych miesiącach, liczba wyprodukowanych odbiorników nie przekroczy 25 mln sztuk. Nie zostanie wprawdzie zachwiana pozycja Polski w Europie – nadal pozostaniemy liderem w produkcji telewizorów – jednak może się to przyczynić do redukcji liczby pracujących.
W Polsce w sektorze RTV pracuje około 10 tys. osób. Niewykluczone, że powtórzy się sytuacja z 2008 i 2009 r., kiedy to w tej branży pracę straciło kilkaset osób, szczególnie że Philips, który w II kwartale roku odnotował aż 1,3 mld euro straty (przed rokiem miał 250 mln euro zysku), zapowiedział cięcia kosztów, które mają mu przynieść w nadchodzących latach 500 mln euro. – Wrzesień będzie czasem testowania rynku. Wówczas też najprawdopodobniej nastąpi decyzja w sprawie zwolnień – uważa Michał Kanownik ze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego.
Podobne głosy słychać z fabryk, które w takiej sytuacji zawsze w pierwszej kolejności pozbywają się pracowników tymczasowych. A tych w największych zakładach jest nawet po 300 – 500 na 1 do 1,5 tys. zatrudnionych tam osób. – Korzystamy z nich, co pozwala nam płynnie zarządzać kadrą. W razie wahnięcia koniunktury rezygnujemy z nich lub zatrudniamy nowych – wyjaśnia Witalis Korecki, dyrektor generalny ds. personalnych i administracyjnych Sharp Manufacturing Polska w Łysomicach pod Toruniem.
Już w tej chwili nie są przedłużane z nimi umowy. Sytuacja na najbliższe miesiące nie jest optymistyczna. Trzeci kwartał miał przynieść w Polsce ożywienie, tymczasem ciągle notowane są spadki. Szacuje się, że II kwartał przyniósł z kolei 4 – 5-proc. obniżenie popytu na elektronikę.

Europa ciągnie w dół

Ale nie to najbardziej martwi fabryki. Na rynkach, gdzie trafiają produkowane w Polsce odbiorniki, notowane są aż 30-proc. spadki sprzedaży. A tam idzie ponad 80 proc. z 28 mln sztuk wytwarzanych u nas telewizorów. W dużym stopniu przyczyniły się do tego Grecja, Hiszpania, Portugalia, które ciągle są pogrążone w kryzysie, a także Wielka Brytania. – Spadki zamówień notowane są generalnie w całej Europie. Dlatego pojawia się poważna obawa, czy nie jest to efektem nasycenia się rynku w nowoczesne odbiorniki – dodaje Michał Kanownik. To tym bardziej prawdopodobne, że w ubiegłym roku był mundial w RPA i wielu Europejczyków wymieniło przed nim telewizory.