Parlament Europejski może dziś zaapelować o większe ograniczenie emisji CO2. To fatalnie dla Polski - informuje "Rzeczpospolita"

Unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard już wcześniej opowiedziała się za podwyższeniem unijnych zobowiązań do 30 proc., z czego 5 pkt proc. pochodziłoby z inwestycji UE poza jej granicami.

Mimo objęcia przez Polskę prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, nasze stanowisko w sprawie poziomu redukcji emisji dwutlenku węgla się nie zmienia: Polska obstaje przy utrzymaniu 20 proc. redukcji. Komisja Europejska chce podwyższenia zobowiązań.

Na ostatnim posiedzeniu ministrów środowiska krajów UE w Luksemburgu Kraszewski jako jedyny unijny minister głosował przeciwko wnioskom końcowym poświęconym ambitnej ścieżce redukcji emisji CO2 w UE do 2050 roku.

Polska tradycyjnie broni się przed zwiększaniem ambicji klimatycznych w UE

Minister przypomniał, że podwyższenie celów redukcyjnych zawartych w pakiecie energetyczno-klimatycznym uzależnione zostało od ambicji innych państw świata. "Mogliśmy się na to zgodzić pod warunkiem powstania legalnie obowiązującego porozumienia, do którego przystąpią wszyscy najwięksi emitenci CO2. Ten warunek nie został spełniony. Takiego porozumienia nie ma, w związku z tym nie ma powodu, żeby wracać do podwyższenia celu redukcyjnego w Unii Europejskiej" - uważa minister.

Według Kraszewskiego twierdzenie Komisji Europejskiej, że proponowany przez nią wyższy poziom redukcji i tak będzie osiągnięty przez 20-procentowy wzrost efektywności energetycznej, wymaga analiz. "Chodzi o takie analizy, których Polska domagała się w czerwcu 2010 r. dla każdego z osobna krajów członków UE, a nie w skali całej UE" - powiedział.

Służby komisarz Hedegaard zapowiadają, że taki raport przywiezie ona do Sopotu, gdzie 11-12 lipca na nieformalnym posiedzieniu spotkają się ministrowie środowiska 27 krajów UE.

"Polska rozpoczyna prezydencję blokadą analiz KE na kilka miesięcy na temat możliwości zwiększania klimatycznych ambicji UE" - powiedział PAP dyplomata francuski.

Polska tradycyjnie broni się przed zwiększaniem ambicji klimatycznych w UE, bo obawia się, że oparta na węglu polska gospodarka zapłaci za nie największą cenę pośród wszystkich krajów wspólnoty.

Na początku marca Komisja Europejska przyjęła ścieżkę obniżania unijnych emisji CO2 o 80 proc. w 2050 r. Potwierdziła cel redukcji emisji do 2020 r. o 20 proc. nie wykluczając, że może to być 25 proc., jeśli kraje poprawią wydajność energetyczną i zwiększą udział energii odnawialnej. Dokument określa tzw. kroki milowe na drodze ograniczenia emisji o 80 proc. w 2050 r.: redukcja emisji o 40 proc. już w 2030 roku i o 60 proc. w 2040 r. Cele te nie są prawnie wiążące. Wobec polskiego weta na posiedzeniu ministrów w Luksemburgu, ostatecznie polityczny dokument potwierdzający tę ścieżkę został przyjęty tylko jako wnioski końcowe samej prezydencji, nie zaś Rady UE.