Skandynawia i Szwajcaria są najdroższymi do życia miejscami w Europie. Polska nawet na tle innych państw postkomunistycznych wciąż pozostaje tania. Dużo, bo aż 18 proc. dochodów, wydajemy na żywność.
Zasada jest prosta: im bogatsze państwo, tym wyższe ceny poszczególnych dóbr. Najbogatszymi państwami Europy pozostają Luksemburg, Norwegia i Szwajcaria (odpowiednio 271, 178 i 145 proc. średniej unijnej, choć dwa ostatnie państwa pozostają poza UE). Nic dziwnego, że pozostają one wysoko także w tabeli cenowej. Szwajcaria oraz Norwegia jako niekwestionowani liderzy (148 i 147 proc.), zaś Luksemburg (z wynikiem 120 proc.) wyprzedzają jeszcze tylko Duńczycy i Finowie.
Najtaniej żyje się na Bałkanach – i tych unijnych, i tych dopiero aspirujących do Wspólnoty. W większości państw poziom cen osiąga 50 – 60 proc. średniej unijnej. Wyjątkiem in minus jest Macedonia (44 proc.), in plus – Chorwacja (74 proc.), która właśnie zakończyła negocjacje akcesyjne. Polska z wynikiem 63 proc. jest państwem tanim nawet na tle innych krajów postkomunistycznych. Poza Bałkanami równie niedrogo żyją jedynie Litwini.
Podział na drogi Zachód i tani Wschód nieco się zaciera, gdy przyjrzeć się wynikom cząstkowym. Ciekawe wnioski płyną z analizy cen elektroniki. Polacy płacą za nią 91 proc. średniej unijnej. W Albanii, najbiedniejszym badanym państwie, ceny są równe średniej unijnej. Tymczasem w Luksemburgu pod względem PKB per capita 12-krotnie (sic!) bogatszym od Albanii produkty RTV i AGD są o 4 proc. tańsze.
Alkohol jest najdroższy w państwach nordyckich, tradycyjnie prowadzących politykę półprohibicyjną, w których mocniejsze trunki są sprzedawane wyłącznie przez nieliczne sklepy państwowej sieci monopolowej. Właśnie systemowi Vinmonopolet Norwegowie zawdzięczają swoje 237 proc. średniej ceny unijnej. Islandzki Vinbud wywindował ceny do 155 proc., zaś szwedzki Systembolaget – do 140 proc. Poniżej średniej sytuują się – poza Europą Środkową – państwa śródziemnomorskie.
Może właśnie dlatego Grecy, Hiszpanie i Włosi jako jedyni wydają na alkohol mniej niż 1 proc. dochodów. W tej statystyce przodują Estończycy z wynikiem 5,8 proc. Dane te pochodzą z korespondującej z raportem Eurostatu najnowszej analizy ośrodka RIA Analitika poświęconej wydatkom na jedzenie w 35 państwach. Wskaźnik ten dobrze obrazuje poziom zamożności społeczeństw – im mniej wydaje się na żywność, tym bogatszy kraj.
W spisie przodują Luksemburg, Wielka Brytania i Irlandia, gdzie na jedzenie wydaje się mniej niż 9 proc. dochodów. Polska znalazła się na 24. miejscu z wynikiem 18 proc. Spośród państw UE najbiedniejsi są Rumuni przeznaczający na żywność 26 proc. dochodów. Z pozostałych państw najgorzej przedstawia się sytuacja Białorusinów, Mołdawian i Ukraińców (odpowiednio 39, 41 i 50 proc.). Polacy niechętnie za to korzystają z usług restauracji, zostawiając tam jedynie 2,2 proc. dochodów. W tej konkurencji wyprzedza nas jedynie Litwa (1,9 proc.). Najbardziej rozwinięta kultura restauracyjna jest domeną Hiszpanii. Jej przeciętny mieszkaniec zostawia w rozmaitych kafejkach 14,8 proc. pensji.