Europejczycy i Amerykanie będą w tym roku zaciskali pasa, z obawą myśląc o przyszłości. Optymizm przeniósł się do krajów rozwijających się – takie wnioski przynosi lektura opublikowanego wczoraj raportu Boston Consulting Group.
Specjaliści BCG zebrali opinie 24 tys. osób z 21 państw. Z ich analizy wynika, że przez ostatni rok najwięcej optymistów przybyło w Niemczech. Liczba osób z obawą myślących o przyszłości spadła z 50 do 34 proc. To dobra wiadomość dla Polski, która korzysta z niemieckiego wzrostu: dobre nastroje konsumenckie to warunek sine qua non odrodzenia gospodarczego. Na przeciwnym biegunie znajdują się Włosi. W wyniku obaw przed powtórzeniem scenariusza greckiego nad Tybrem odsetek pesymistów wzrósł o ponad połowę, z 43 do 70 proc.
Optymizm nie oznacza jednak beztroski. W krajach wysoko rozwiniętych tylko kilka procent ludzi zamierza w tym roku zwiększyć wydatki. Odsetek waha się o 4 proc. w przypadku Grecji do 15 proc. dla Szwecji. Jednocześnie około połowy europejskich rodzin zamierza zaciskać pasa. Wyjątkiem są Niemcy, w których zaledwie co trzecia rodzina myśli o cięciu kosztów.
Korzystniej przedstawia się sytuacja w krajach rozwijających się. Co trzeci Chińczyk i co piąty Hindus wydadzą w tym roku więcej niż dotychczas. To m.in. zasługa poszerzającej się klasy średniej. Do 2015 r. awansuje do niej 125 mln rodzin. To one będą motorem rozwoju, choć nie będą ślepo kopiować zachodniego wzorca konsumpcjonizmu.