Polski bank centralny musi powiększać dalej stopy procentowe po dokonanych już podwyżkach ponieważ inflacja niespodziewanie wzrosła w najszybszym tempie od dziesięciu lat – uważa członek Rady Polityki Pieniężnej, Andrzej Kazimierczak.

Chociaż inflacja najpewniej osiągnęła najwyższy poziom w maju, ceny będą spadać wolniej niż oczekiwano, a stopa inflacji do końca roku utrzyma się powyżej progu 3,5 proc. – argumentował Kazimierczak w rozmowie z agencją Bloomberg.

Narodowy Bank Polski podniósł 8 czerwca siedmiodniową stopę referencyjną o ćwierć punktu do 4,5 proc.; była to już czwarta podwyżka w tym roku. W maju inflacja przyspieszyła do 5 proc., czyli dwukrotnie powyżej celu inflacyjnego banku centralnego i do najwyższego wskaźnika od sierpnia 2001 roku.

„Małe i stopniowe podwyżki jak dotychczas nie zdołały zapewnić pożądanych efektów bowiem ani nie spowolniły inflacji, ani też nie schłodziły oczekiwań inflacyjnych” – podkreślił Kazimierczak – „Opowiadam się za kontynuacją zacieśniania polityki monetarnej, a majowa inflacja jedynie umocniła mnie w tym przekonaniu”.

W tym miesiącu członkowie Rady Polityki Pieniężnej zasygnalizowali przerwę w windowaniu stop procentowych, a prezes NBP Marek Belka powiedział `15 czerwca, że decydenci odpowiedzialni za politykę monetarną „nie zamierzają panikować” z powodu majowego raportu o inflacji.

Przeciwko wyższym kosztom zaciągania kredytów opowiadają się w RPP także Andrzej Bratkowski i Elżbieta Chojna-Duch, po części z tego powodu, że surowa polityka monetarna może zaszkodzić rozwojowi gospodarczemu.

Zmiana nastawienia banku centralnego z restrykcyjnego na neutralne, tak jak to sugeruje część członków RPP, w tym Jerzy Hausner, byłaby “przedwczesna”- mówi Kazimierczak. Po ostatnim raporcie o inflacji „zmiana tego nastawienia jest odroczona”, nawet w wypadku, jeśli dalsze podwyżki miałyby ograniczyć tempa wzrostu gospodarczego – podkreśla członek RPP.