Jego zdaniem w perspektywie długookresowej jest to korzystniejsze rozwiązanie.
Bank centralny Szwajcarii pozostawił w czwartek stopy procentowe bez zmian frank wyraźnie drożeje wobec innych walut; ok. godz. 15 kosztował ok. 3,30 zł.
"Zachęcam do tego, by nie reagować nerwowo i nie spieszyć się z pomysłami na przewalutowanie czy inne takie doraźne rozwiązania" - mówił Pawlak. Wicepremier uważa, że należy policzyć różnicę w kosztach spłaty przy oprocentowaniu franka i złotego czy euro. Wtedy może okazać się, że - biorąc pod uwagę procent tzw. składany, w horyzoncie 20-30 lat, nawet przejściowo jest wyższy kurs franka szwajcarskiego, może być korzystniejszy niż zamiana waluty - tłumaczył. Dodał, że za kilka miesięcy może nastąpić zmiana trendu i frank może się osłabić.
Według Pawlaka, należy się spodziewać - w perspektywie kilkunastu lat - że złoty będzie się umacniał. "W tym kontekście trzeba przeliczyć jakie są koszty raty oprocentowania na frankach, a jakie w złotych, szczególnie po podwyżkach stóp procentowych. Wtedy okaże się, że lepiej nie kombinować i pozostać przy franku" - powiedział.
Jak zauważył wicepremier, spłata kredytu w walucie (we franku) może być korzystniejsza, jeżeli nie wystąpi "element nierzetelności" banku w stosunku do klienta. Pawlak nawiązał do instytucji tzw. spreadu czyli różnicy między kursem kupna i sprzedaży walut. Jak podkreślił w niektórych bankach, sięga on nawet 12 proc., a to - jak powiedział Pawlak - nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego.
Pawlak wyjaśnił, że wysoka cena franka jest problemem także dla samej Szwajcarii. "Tak wysoki kurs tej waluty niszczy międzynarodową konkurencyjność. Szwajcarzy w takiej sytuacji nie mają możliwości skutecznie sprzedawać swoich towarów" - mówił.
Dodał, że problem drogiego franka dotyka nie tylko Polskę, ale także wiele innych krajów.