Złoto może znowu powędrować w górę, gdyż zaniepokojenie inwestorów wzrostem inflacji oraz kryzysem zadłużeniowym w Europie przyspiesza popyt na cenny kruszec, będący lokatą kapitału na złe czasy – twierdzi agencja Bloomberg.

Z powodu największego tempa inflacji od trzech lat Chiny zobowiązały kredytodawców do gromadzenia rezerw w gotówce, ceny konsumpcyjne gnają także w Indiach. Wczoraj agencja Standard & Poor’s zdegradowała Grecję do najniższego w historii ratingu kredytowego, argumentując, że zwiększa się prawdopodobieństwo restrukturyzacji zadłużenia tego kraju. Restrukturyzacja zawsze sprowadza się do tego, że wierzyciele dostają jedynie ułamek sumy, którą pożyczyli.

„Kwestię inflacji ludzie wciąż mają w tyle głowy” – mówi Bernard Sin, szef handlu walutami i metalami w MHS Finance z Genewy – „Problemem jest Europa, bo z tego powodu mamy do czynienia z doskonałym popytem. Handlowcy operujący towarem chcieliby się wspiąć na taki poziom obrotów”.

Złoto w natychmiastowej dostawie wzrosło przed południem w Londynie o 3,25 dolarów do 1519,35 dolarów za uncję. Kruszec w dostawach na sierpień podskoczył 0,3 proc. do 1520 dolarów za uncję (1 uncja = 1/16 funta = 28,35 gram) na platformie handlowej Comex w Nowym Jorku.

W tym roku cenny metal podrożał o 6,9 proc., mając za sobą dziesięć lat marszu w górę, co stanowi najdłuższy okres wzrostu cen kruszcu na przestrzeni minionych 90 lat. Na początku maja kryzys zadłużeniowy w Europie wypchnął złoto na rekordowy poziom 1577,57 dolarów.

“Złoto jest głównym beneficjentem rosnącej inflacji” – potwierdza Park Jong Beon, starszy trader z Tongyang Futures Co w Seulu. Ale dodaje, że parcie metalu w górę nie jest dostatecznie silne, aby znowu przełamać barierę 1550 dolarów, co sugeruje, iż złoto czeka kolejna runda korekty.

Srebro podrożało w Londynie o 0,5 proc. do 34,95 dolarów za uncję. Pallad zyskał 1,0 proc. do 802,75 dolarów za uncję, a platyna wzrosła o 0,3 proc. do 1803,75 dolarów za uncję.