Badania naukowe i innowacje powinny mieć własne finansowanie w nowej perspektywie budżetowej po 2013 r. i zostać scentralizowane na wzór wspólnej polityki rolnej. Taką propozycję przedstawił komisarz ds. jednolitego rynku Michel Barnier.
Dla Polski pomysł nie jest jednak korzystny, bo zwiększone wydatki na naukę musiałyby zostać wykrojone z funduszy strukturalnych i dopłat rolnych, których dziś jesteśmy największym beneficjentem (10 mld euro netto).

Nauka ponadnarodowa

– Duże kraje rolnicze nie mają już własnej, narodowej polityki dla wsi. Powinniśmy się kierować taką samą ambicją wobec nauki – powiedział Barnier, jeden z najbliższych sojuszników politycznych prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego. Podobny pomysł – okrojenia polityki spójności i rolnej na rzecz nauki i innowacji – prezentują przedstawiciele grupy płatników netto do budżetu UE, m.in. Niemcy i Skandynawowie.
Jak wynika z opublikowanego 9 czerwca raportu Komisji Europejskiej poświęconego innowacyjności, Unia nie jest w stanie zmniejszyć zaległości w badaniach naukowych w stosunku do USA i Japonii i jest doganiana przez Chiny. W 2010 r. nakłady na badania w krajach Dwudziestkisiódemki wyniosły 2,1 proc. PKB, podczas gdy celem Brukseli od lat jest osiągnięcie progu 3 proc. Ten wynik i tak zawyżają cztery kraje przeznaczające najwięcej na badania (Szwecja, Dania, Finlandia i Niemcy), podczas gdy takie państwa jak Polska i Włochy z trudem przeznaczają na ten cel 1 proc. dochodu narodowego.
Program Europa 2020, który w założeniu ma poprawić konkurencyjność europejskiej gospodarki, zakłada zatrudnienie w ciągu 9 lat dodatkowo miliona nowych naukowców (dziś jest ich 1,5 mln w UE). Michel Barnier przekonuje, że nie będzie to możliwe bez zbudowania zintegrowanej wspólnej polityki naukowej.

Rolnicwo ocaleje

Takie rozwiązanie mogłoby jednak oznaczać poważne straty dla Polski. W grudniu przywódcy Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii zaapelowali o zamrożenie budżetu UE do 2020 r. realnie na obecnym poziomie (wzrost wydatków nie byłby większy niż wskaźnik inflacji). Co prawda w minionym tygodniu Parlament Europejski zapowiedział, że będzie walczył o niewielki (5 proc.) realny wzrost budżetu, jednak żadne porozumienie nie będzie możliwe bez jednomyślnej zgody wszystkich krajów UE.
W praktyce oznacza to, że wydatki na naukę zostaną zwiększone kosztem nakładów na rolnictwo (dziś 41 proc. budżetu) i fundusze strukturalne (36 proc.). Grunt pod taki rozwój sytuacji już zresztą sygnalizuje dyrektor generalny KE ds. budżetu Herve Jouanjean.
– Priorytetem nowego budżetu muszą być poprawa konkurencyjności i szybszy wzrost europejskiej gospodarki – podkreślił w rozmowie z „DGP”. – W miarę jak nowe kraje Unii doganiają poziomem rozwoju państwa zachodnie, wielkość nakładów na fundusze strukturalne będzie spadać – dodał. Cięcia w nakładach na rolnictwo wydają się mniej prawdopodobne, bo w ich obronie z niezwykłą determinacją staje w szczególności Francja.
Już dziś 7. ramowy program badań naukowych jest trzecią pozycją w budżecie Unii na lata 2007 – 2013 (55 mld euro). To także ta część budżetu Wspólnoty, która rośnie najszybciej (14 proc. w 2011 r.). Dostęp do tych środków mają wszystkie kraje UE. Konkursy o dotacje wygrywają jednak przede wszystkim te kraje, które mają wysokiej jakości placówki naukowe i których koncerny masowo inwestują w najnowsze technologie, np. Niemcy. W Polsce tak nie jest, a Warszawa jest w ogonie państw beneficjentów środków na badania i innowacje.