W ciągu najbliższych dwóch lat Polska musi podjąć 25 strategicznych decyzji, które zadecydują o przyszłym rozwoju kraju i o tym, czy Polska będzie innowacyjna - mówił szef doradców strategicznych premiera Michał Boni na Kongresie Innowacyjnej Gospodarki.

Boni zaprezentował w poniedziałek na warszawskim kongresie założenia kolejnej części prognozy Polska 2030, nad którą pracuje. Większość z nich dotyczy koniecznych zmian w edukacji.

Najważniejsze z tych decyzji to przesunięcie środków na badania i rozwój, unowocześnienie i poprawa jakości edukacji, jej dopasowanie do potrzeb zmieniającej się gospodarki, cyfryzacja nauczania w szkole, otwarcie zasobów publicznych, również do wykorzystania komercyjnego.

Boni uważa, że do 2030 r. około 5 proc. PKB - dziś ok. 75 mld zł - trzeba przesunąć w stronę wydatków prorozwojowych. Jako przykład takiego przesunięcia podał ustawę o refundacji leków. Jak wyjaśniał, okazało się, że polskie firmy farmaceutyczne, produkujące leki generyczne, dużo zainwestowały w laboratoria, badania, naukowców. "Dodatkowe obciążenia, które ponosiłyby bez ustawy, mogłyby sprawić, że nie utrzymałyby się na rynku" - stwierdził.

Za podstawę utrzymania potencjału innowacyjności Boni uznał poprawę jakości edukacji przez całe życie. Jak podkreślał, należy też odpowiedzieć na pytanie, czy Polacy nie mają zbyt wysokich ambicji edukacyjnych. "Być może więcej osób powinno kończyć solidne studia zawodowe na poziomie licencjatu, a nie zmagać się ze studiami magisterskimi, zresztą dzisiaj niekoniecznie na wysokim poziomie" - mówił.

Zauważył, że pewne badania wskazują już na urealnienie tych aspiracji, jednak problemem jest ciągle zły stan polskiego szkolnictwa zawodowego, które określił jako archaiczne. Konieczne jest szybkie jego powiązanie z biznesem - stwierdził.

Podkreślał, że w Warszawie odbywa się w tym samym czasie kongres edukacji. "Oznacza to, że coraz bardziej dostrzegamy, od czego zależy przyszłość kraju" - mówił.

Ekonomista Krzysztof Rybiński mówił, że czas na to, aby polskie firmy "zmieniły akwarium" - zamiast dobrze pływać na krajowym rynku, muszą zacząć myśleć i działać w skali globalnej. Ma w tym pomóc raport opracowany przez Rybińskiego wraz z grupą naukowców i praktyków, wskazujący na wyzwania i zagrożenia dla innowacyjności w Polsce. Jednym z takich wyzwań jest - w ocenie ekonomisty - większe wykorzystanie funduszy unijnych, nie tylko przez duże ośrodki badawcze, lecz także mniejsze firmy, które mają innowacyjne pomysły, ale brak im infrastruktury, by się o te środki ubiegać.

W jego ocenie zamiast cieszyć się z kolejnych inwestycji zagranicznych w kraju, trzeba zmienić nastawienie i oceniać gospodarkę przez pryzmat innowacyjności. Metodą dla jej rozwoju jest lepsza współpraca - między firmami i twórczymi ludźmi.

Rybiński apelował, by wzorem innych krajów, zapisać w prawie, że część przetargów rządowych trafia do małych i średnich firm, a nie do wielkich. Te środki mogą wesprzeć rozwój tych przedsiębiorstw - argumentował. Jego zdaniem ułatwieniem byłaby też zmiana filozofii jednego okienka - w którym można założyć działalność gospodarczą - na "trzy kliknięcia", pozwalające na uczynienie tego przez internet.

Minister nauki Barbara Kudrycka podkreślała, że unijne fundusze pozwalają zmieniać polską naukę, coraz większa jest też współpraca biznesu i nauki. Podkreślała, że zgodnie z nowymi rozwiązaniami nawet osoba, która nie ma firmy, ale ma ciekawy pomysł, może uzyskać promesę kredytową Narodowego Centrum Badan i Rozwoju.

W jej ocenie takie inicjatywy jak kongres pozwalają na zwiększenie "kultury innowacyjności", szczególnie wśród przedsiębiorców i firm. W jej ocenie szkoły wyższe już ten etap przeszły i wiedzą, że takie rozwiązania warto wspierać i promować.