Duży wzrost sprzedaży samochodów na świecie może wkrótce zaszkodzić kierowcom. Firmy oponiarskie alarmują, że pod koniec roku mogą nie nadążyć z obsługą popytu na opony do samochodów ciężarowych, dostawczych, a nawet osobowych.
Fabryki, które pracują na 100 proc. swoich możliwości, ledwie nadążają z obsługą zapotrzebowania. Tymczasem już powinny rozpoczynać produkcję zimowego asortymentu. Zwłaszcza że w tym roku z zaopatrzeniem kierowców w zimowe opony do aut osobowych będzie trudniej niż w przeszłości, bo magazyny producentów świecą pustkami. To efekt srogiej zeszłorocznej zimy i zmian przepisów w niektórych krajach Unii. W Niemczech wprowadzono np. obowiązek wymiany opon na zimowe. To nakręciło dodatkowo popyt i doprowadziło do wyprzedania zapasów. A zwiększony popyt na początku roku uniemożliwia ich odbudowę.
– Niewykluczone, że mimo wykorzystania pełnych mocy produkcyjnych w okresie zimowym wystąpią braki na rynku – przyznaje Waldemar Jarosz, dyrektor ds. handlowych FO Dębica.
Według Grzegorza Jeziaka, szefa sprzedaży opon ciężarowych Continental Opony Polska, z problemami w zakupie opon muszą się też liczyć właściciele samochodów ciężarowych i dostawczych. Tu problemy z obsługą popytu są już widoczne. Zgodnie z danymi europejskiego stowarzyszenia producentów samochodów ACEA w I kw. 2011 r. sprzedaż samochodów ciężarowych wzrosła o ponad 50 proc. W tym czasie na rynek trafiło tylko 12,3 proc. więcej opon niż rok temu.
Eksperci zauważają, że popytu nie hamują nawet kilkunastoprocentowe podwyżki cen opon z początku tego roku w związku z rekordowymi notowaniami kauczuku. Dziś za ten surowiec, który w 40 proc. decyduje o cenie opony, trzeba płacić dwa razy więcej niż w 2010 r.
Zwiększony popyt i wyższe ceny pozwoliły producentom opon poprawić wyniki finansowe. Continental, Goodyear czy polska Dębica odnotowały w I kw. 2011 r. 20-, 30-proc. wzrost przychodów.