Pekin zapowiada podwyżkę cen energii dla rolników i przedsiębiorców. Pekin obawia się jednak, że to doprowadzi do dalszego wzrostu inflacji. Kolejnym czynnikiem, który ją napędza, jest susza w centralnych częściach kraju.
Jutro ceny energii wzrosną w 15 prowincjach o 16,7 juana za jedną megawatogodzinę (teraz kosztuje ona 470 juanów). Po opublikowaniu tych informacji indeks giełdy w Hongkongu i notowania spółek energetycznych wzrosły.
Problem jednak w tym, że to, co sprzyja spółkom energetycznym, napędza inflację. Do tego środkowe Chiny i basen rzeki Jangcy walczą z suszą. Dotknęła ona ponad 35 mln osób i obszary rolne o wielkości 3,7 mln hektarów.
Tegoroczna susza jest największa od 50 lat. Opady w basenie Jangcy są o 40 – 60 proc. mniejsze niż w ubiegłym roku. Straty gospodarcze oszacowano na równowartość 2,3 mld dol. Ceny warzyw między 23 a 27 maja wzrosły średnio o 19 proc.
Bank centralny próbuje walczyć ze wzrostem cen. W efekcie tego chiński juan umacnia się i utrzymuje najwyższy od lat kurs w stosunku do dolara. Za jednostkę amerykańskiej waluty trzeba zapłacić 6,4856 juana. Amerykanie, którzy oskarżali niedawno Pekin o sztuczne zaniżanie kursu RMB w celu promowania swojego eksportu, wycofali się z krytyki. Amerykański Departament Skarbu zrezygnował z określenia Pekinu mianem manipulatora walutowego.
W kwietniu stopa inflacji w porównaniu z rokiem poprzednim wyniosła w Chinach 5,4 proc. Jak podaje Reuters, w tym samym miesiącu chiński bank centralny wykupił od banków komercyjnych waluty za 310,7 mld juanów. Jako powód podawano konieczność utrzymania kursu wymiany RMB na stabilnym poziomie. Chiński plan walki z inflacją polegał na wpompowaniu do systemu bankowego juanów, skupując zagraniczne waluty warte ponad 47 mld dol.