Po serii fatalnych wiadomości dla osób, które zaciągnęły kredyt w szwajcarskiej walucie, wreszcie przyszedł czas na odrobinę optymizmu.
Wczoraj frank staniał w stosunku do złotego o 1,35 proc. i był to największy jednodniowy spadek notowań CHF od 20 kwietnia. Eksperci nie wykluczają, że szwajcarska waluta będzie zmierzać w kierunku 3 zł.
Wczoraj średni kurs franka w NBP wynosił 3,22 złotego, co oznacza, że był o sześć groszy poniżej historycznego rekordu z poniedziałku 30 maja. Skąd tak duże wahnięcia? Po pierwsze, nieco ucichło zamieszanie wokół Grecji po tym, jak inne kraje strefy euro zapowiedziały, że nie pozostawią jej samej sobie. Nie bez znaczenia była przy tym wczorajsza publikacja w prestiżowym dzienniku „Wall Street Journal”, z której wynika, że Niemcy wycofają część ze swoich zastrzeżeń dotyczących restrukturyzacji długu Greków. – Już same te zapowiedzi uspokoiły rynki i jednocześnie zwiększyły apetyt inwestorów na ryzyko – tłumaczy Piotr Kuczyński, główny ekonomista firmy Xelion.
Po drugie, w osłabieniu franka udział mieli również sami Szwajcarzy. Wzrost PKB w pierwszym kwartale tego roku okazał się w tym kraju znacznie niższy od oczekiwań – gospodarka urosła o 2,4 proc., podczas gdy prognozy mówiły o 3,1 proc.
– Jeżeli zapowiedzi pomocy Grecji zostaną podtrzymane i do tej pomocy dojdzie, w ciągu kilku tygodni euro może się umocnić, a w ślad za nim złoty. Frank powinien wtedy spaść do poziomu 3 złotych – ocenia Kuczyński.