Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak powiedział w piątek w Sejmie, że jeśli potwierdzą się szacunki zasobów gazu łupkowego w Polsce, które mówią o ponad 5 bln m. sześciennych tego surowca, staniemy się "jeszcze bardziej bezpiecznym krajem".

W piątek w Sejmie przedstawiono informację na temat poszukiwań i eksploatacji gazu łupkowego w Polsce. Wniosek w tej sprawie złożył klub PJN.

Pawlak przypomniał, że polskie udokumentowane złoża gazu konwencjonalnego wynoszą ok. 140 mld metrów sześciennych. Zaznaczył, że przy obecnym zużyciu wystarczy to na 10 lat. Jego zdaniem odkrycie i eksploatacja gazu łupkowego zmieniłoby sytuację Polski i regionu.

Jak mówił, krajem o największym wydobyciu gazu na świecie w 2010 r. były Stany Zjednoczone, które wyprzedziły Rosję. "Wydobywają (W USA - PAP) ponad 600 mld metrów sześciennych. Z kolei wydobycie w Federacji Rosyjskiej jest na poziomie grubo ponad 500 mld metrów sześciennych, z czego eksport do Unii Europejskiej to ok. 140 mld metrów sześciennych" - powiedział.

Wicepremier, minister gospodarki dodał, że samego gazu łupkowego w USA wydobywa się już 140 mld metrów sześciennych. "W tym kontekście, jeśli przyjąć założenie (...), że na te 140 mld potrzeba 40 tys. otworów ( wydobywczych - PAP), to znaczy, że na 1 tys. otworów wydobycie wynosi ok. 3,5 mld metrów sześciennych. Zatem w Polsce potrzeba ok. 3 tys. otworów, żeby zabezpieczyć to wydobycie, które jest w tej chwili importowane" - zaznaczył.

Powiedział też, że koszty wydobycia są szacowane na 280-330 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych.

"Co oznacza - przy obecnych cenach ropy (ceny gazu są związane z cena ropy naftowej - PAP) przekraczających 100 dolarów za baryłkę, a 110 dolarów na rynku londyńskim (...) - ceny gazu przekraczające 400 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych. W tym kontekście gaz niekonwencjonalny staje się atrakcyjny z punktu widzenia kosztów wydobycia" - zaznaczył.

Wiceminister środowiska i Główny Geolog Kraju Henryk Jezierski mówił, że w Polsce wydano 87 koncesji na poszukiwanie złóż gazu niekonwencjonalnego. Podkreślał, że rząd jest zdeterminowany, by gaz łupkowy w Polsce znaleźć, a potem rozpocząć jego eksploatację.

"Wiele pytań dotyczyło tego, ile zarobiliśmy za koncesję. Za koncesję poszukiwawcze, czyli za prawo, by ktoś wydawał pieniądze, wzięliśmy 30 mln zł" -powiedział. Przyznał, że to niewiele, zważywszy, że wywiercenie jednego otworu kosztuje tyle samo. Dodał, że firmy w ramach przydzielonych koncesji muszą ich zrobić 102 a następne 100 opcjonalnie.

Jezierski powiedział, że istotną barierą rozwoju eksploatacji gazu łupkowego w Europie jest brak odpowiednich urządzeń. "W Stanach Zjednoczonych jest 1,6 tys. urządzeń do wiercenia, w Europie 80. To jest wyzwanie. Jeśli ten gaz rzeczywiście będzie, musi otworzyć się nowa gałąź produkcji tego typu urządzeń. PGNiG ( Polska spółka gazowa -PAP) jest do tego przygotowane" - zaznaczył.

Przypomniał, że nasze złoża gazu łupkowego znajdują się na głębokości 3 tys. metrów, głębiej niż w USA. "To będzie powodowało, że eksploatacja będzie droższa. Ale to oznacza też, że płytkie wody podziemne są bardziej bezpieczne. Dlatego, że te wody kończą się na głębokości 200 metrów. (...) Jeżeli nie byłoby tej izolacji, to ten gaz dawno by się ulotnił" - zaznaczył.

Ponadto stwierdził, że Polska jest dobrze przygotowana prawnie do rozpoczęcia eksploatacji gazu łupkowego. Powiedział też, że przemysłowe wydobycie gazu łupkowego nie rozpocznie się wcześniej, niż za 10-15 lat.

W kwietniu amerykańska Agencja ds. Energii (EIA) poinformowała, że Polska ma 5,3 bln metrów sześć. możliwego do eksploatacji gazu łupkowego, czyli najwięcej ze wszystkich państw europejskich, w których przeprowadzono badania (raport EIA dotyczył 32 krajów). Ta ilość gazu - podkreśla Agencja - powinna zaspokoić zapotrzebowanie Polski na gaz przez najbliższe 300 lat.