Sondaż wśród czołowych amerykańskich menedżerów dowodzi, że finansjera zgadza się na więcej niż plan Obamy. Prezydent USA chce, by w ciągu 12 lat cięcia sięgnęły 4 bln dol. To o 1/4 więcej niż cały PKB Niemiec.
Same cięcia budżetowe nie wystarczą, władze powinny także podnieść podatki. Takiego zdania jest Wall Street. Tegoroczny deficyt USA, który może osiągnąć nawet 11 proc. PKB, jest zbyt duży, by poza redukcją wydatków nie myśleć także o wzroście przychodów.
Sondaż wśród 29 czołowych menedżerów pracujących na nowojorskiej giełdzie przeprowadziła agencja Reuters. Ogłoszone wczoraj wyniki świadczą o tym, że wspierają oni budżetowe pomysły Demokratów. A ci opowiadają się za zrównoważeniem oszczędności i wzrostem podatków. Podobnego zdania jest aż 17 ankietowanych.

Dzień zero: 16 maja

Problem z amerykańskim deficytem komplikuje pat w polityce. Urząd prezydenta i większość w Senacie obsadzili Demokraci. Przewagę w Izbie Reprezentantów mają jednak Republikanie.
Jakiekolwiek rozwiązania wymagają więc zgody obu amerykańskich ugrupowań. A czas ucieka: 16 maja władze stracą możliwość zadłużania się i przekroczą ustanowiony rok temu limit 14 294 mld dol. długu brutto (dług publiczny plus dług funduszy rządowych). Oznacza to podwojenie długu w ciągu zaledwie sześciu lat.
Ekonomiści są jednak dobrej myśli. Jak pokazała praktyka, w podobnych przypadkach rywalizujące ze sobą partie w ostatniej chwili dochodzą do porozumienia. Tak też pewnie będzie przed 16 maja. Republikanie w zamian za zgodę na podwyższenie limitu domagają się co prawda bardziej zdecydowanych cięć w budżecie na rok fiskalny 2011/2012 (wchodzi w życie w październiku). Gdy jednak w kwietniu ważyły się losy kształtu finansów państwa w drugim półroczu, porozumienie udało się osiągnąć na dwie godziny przed upływem terminu.

Bez paniki... na razie

Zdaniem przepytanych przez Reutersa menedżerów powody do niepokoju mogą się pojawić latem, jeśli do tego czasu dyskusje nad kształtem ustawy budżetowej nie ruszą z miejsca. Barack Obama przed miesiącem zaproponował plan, w ramach którego w ciągu 12 lat cięcia mają sięgnąć 4 bln dol. (o 1/4 więcej niż całe PKB Niemiec, czwartej gospodarki świata). Cięcia dotkną wszystkich – od resortu obrony po programy zdrowotne dla najuboższych. Likwidacji mają ulec także ulgi podatkowe dla najbogatszych, wprowadzone przez George’a W. Busha. Dzięki temu do 2015 r. deficyt ma spaść do akceptowalnych 2,5 proc. PKB.
Dla Republikanów taki poziom oszczędności jest zbyt skromny; sami domagali się 4,4 bln dol. w ciągu dekady. Jednak prawica, motywowana przez libertariański, oddolny ruch Tea Party, najostrzej sprzeciwia się jakiemukolwiek gmeraniu w podatkach. – Nie dlatego mamy deficyt, że Amerykanie są za słabo opodatkowani, ale dlatego, że Waszyngton za dużo wydaje – przekonywał niedawno spiker niższej izby parlamentu, republikanin John Boehner. To zdanie podziela większość (7 z 11) ankietowanych z grupy primary dealers, czyli instytucji mających prawo bezpośredniego handlu obligacjami z systemem Rezerwy Federalnej. Menedżerowie funduszy inwestycyjnych woleliby bardziej zrównoważone podejście i opowiadają się także za bardziej restrykcyjną polityką fiskalną.
Ostateczne rozstrzygnięcia mogą okazać się kluczowe dla wyniku wyborów prezydenckich w 2012 roku. Jak pokazuje kwietniowy sondaż CBS News i „New York Timesa”, gospodarka to podstawowa troska Amerykanów. Dla 39 proc. najważniejszym wyzwaniem dla kraju są problemy na rynku pracy. Kolejne 15 proc. wskazuje wysoki deficyt budżetowy. Polityka zagraniczna czy podejście do wartości moralnych nie mają obecnie znaczenia.
S&P ostrzega: Obniżymy rating USA
18 kwietnia po raz pierwszy w historii Stany Zjednoczone stanęły w obliczu obniżenia poziomu wiarygodności kredytowej. Tego dnia Standard & Poor’s, jedna z trzech najważniejszych agencji ratingowych, obniżyła perspektywę ratingu USA. Oznacza to, że prawdopodobieństwo obniżenia samego ratingu z najwyższego poziomu AAA jest wyższe niż 33 proc.
Przede wszystkim chodzi o wciąż rosnący dług publiczny, bliski 100 proc. PKB. USA to jedyny wysoko rozwinięty kraj na świecie, w którym tegoroczny deficyt budżetowy będzie wyższy niż ubiegłoroczny. MFW gani też Waszyngton za brak programu obniżenia deficytu. To także jedyny taki przypadek wśród państw rozwiniętych.
mwp